Kaczyński próbuje zbudować większość bez Gowina, choć jest także oferta dla Porozumienia.

Jeśli skończą się kłopoty z Porozumieniem, to Jarosław Gowin może liczyć na miejsce dla swojego nominata we władzach TVP lub nawet uchwalenie ustawy, pozwalającej dzielić partyjne subwencje między koalicjantami. Ceną za te ustępstwa ma być poparcie kandydatury Lidii Staroń na nowego RPO i niewkładanie kija w szprychy Polskiemu Ładowi.

Na wszelki wypadek PiS próbuje jednak zbierać sejmową większość bez ludzi Jarosława Gowina, liczy się bowiem ze scenariuszem jego usunięcia z rządu. Tym bardziej że na 20 czerwca zaplanowana jest inauguracja nowej partii Republikanie, złożonej m.in. z rozłamowców Porozumienia. Ugrupowanie może stać się czwartym koalicjantem w obozie rządzącym.

– Jeśli się z nami dogadają, to Gowin wie, że otwarte jest rozdanie we władzach TVP – mówi nam polityk PiS. Co oznacza, że Porozumienie mogłoby liczyć na kogoś w zarządzie spółki. Kolejna karta przetargowa to postulowana od dawna zmiana w ustawie o partiach politycznych wprowadzająca możliwość podziału subwencji na poszczególne partie tworzące komitet wyborczy. Dziś dotyczy to wyłącznie przypadków, w których została utworzona koalicja. Potencjalnymi beneficjentami tego rozwiązania byłyby zatem Porozumienie oraz Solidarna Polska, które startowały z list PiS, ale także Lewica, która formalnie była częścią listy SLD. – O tych ofertach słyszymy co jakiś czas, ale na razie nie ma woli, żeby je zrealizować – mówi polityk Porozumienia. Jednocześnie od Porozumienia słyszymy, że zwiększane są naciski na parlamentarzystów wiernych Gowinowi. – Ci w rządzie są straszeni, że z niego wypadną, a tych, którzy w nim nie mają stanowisk, nęci się perspektywą wejścia do rządu – mówi polityk Porozumienia. Jak wynika z naszych informacji, na razie nie zanosi się na spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem.
Najbliższe starcie szykuje się podczas głosowania w przyszłym tygodniu nad kandydaturami na rzecznika praw obywatelskich. PiS popiera senator Lidię Staroń, a Porozumienie kandydata PSL Marcina Wiącka, który jest wspierany przez resztę opozycji. PiS liczy, że alfabetyczny układ głosowania sprawi, iż Porozumienie i tak zagłosuje za Lidią Staroń. Ale Jarosław Gowin zamierza rekomendować swojemu ugrupowaniu wstrzymanie się od głosu w tej sprawie. W takim przypadku wybór Staroń może zależeć od głosów Konfederacji, która organizuje debatę kandydatów i od jej wyniku uzależnia decyzję. Głosowanie ma więc duży potencjał, by pogłębić kryzys w koalicji. Tym bardziej, że to nie koniec różnic. Choć Jarosław Gowin podpisał się pod Polskim Ładem, to kwestionuje jego rozwiązania podatkowe. Chce, by złagodzić podwyżkę danin dla osób prowadzących działalność gospodarczą. – Wynikająca z obecnych propozycji faktyczna 50-proc. podwyżka byłaby czymś niewyobrażalnym – mówi nam jeden z polityków Porozumienia. Dlatego Porozumienie liczy na kolejne korekty w programie, których efektem będzie mniejszy wzrost podatków, niż wynika z przyjętego dokumentu. Poza już zaproponowanym przez Mateusza Morawieckiego ryczałtem składki zdrowotnej dla osób płacących ryczałtowy PIT miałaby to być większa niż dziś możliwość stosowania 100 proc. amortyzacji i możliwość odliczania od składki zdrowotnej płaconej przez pracodawców składek pracowników. Barierą jest koszt tych rozwiązań. Wprowadzenie kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. zł to koszt dla finansów publicznych na poziomie blisko 22 mld zł. Zmiany w składce zdrowotnej przedsiębiorców miały to częściowo rekompensować.
Jest jeszcze jedno potencjalne pole konfliktu. To sprawa Mariana Banasia. Wiele wskazuje na to, że nawet jeśli do Sejmu trafi wniosek o uchylenie mu immunitetu czy ustawa pozwalająca zawiesić Banasia na stanowisku szefa NIK, jeśli zostaną mu postawione zarzuty, to nie będzie dla nich poparcia ze strony Porozumienia. – Nie chodzi o samego Banasia, ale dziś NIK to jedyna instytucja, która może kontrolować PiS – podkreśla jeden z naszych rozmówców.
Z drugiej strony PiS wywiera stałą presję, by zminimalizować swobodę manewru Gowina. Na razie jednak mimo starań lidera partii Jarosława Kaczyńskiego i porozumienia z piątką posłów Pawła Kukiza PiS bez ugrupowania Jarosława Gowina nie ma większości. – Może zabraknąć 2–3 głosów, a trudno w ten sposób myśleć o przeforsowaniu np. Polskiego Ładu – mówi polityk obozu rządzącego.
Sytuację w koalicji rządzącej może zmienić spodziewane pojawienie się czwartego koalicjanta. Chodzi o partię, którą zakłada Adam Bielan skonfliktowany z Jarosławem Gowinem. Jak słyszymy, inauguracja zaplanowana jest na 20 czerwca. – Ogłosimy się jako „Republikanie”. To będzie konwencja z elementami online. Pokażemy swoich posłów, może będą goście specjalni, na pewno wyjdą zaproszenia do najważniejszych polityków PiS – zdradza jeden z naszych rozmówców znający kulisy przygotowań. Nowe ugrupowanie może służyć do wabienia części polityków, którzy dziś są z Gowinem. Michał Cieślak, który współtworzy nową partię, powiedział nam, że liczy na to, iż do końca kadencji będą mieli 10 posłów. Nie tylko wolnych elektronów jak Jadwiga Emilewicz, Krzysztof Ardanowski, Lech Kołakowski czy Łukasz Mejza, ale może nawet przedstawicieli dzisiejszej opozycji.
Choć dziś zasoby kadrowe nowej formacji są skąpe, to zapewne znajdzie się w niej aż trzech członków rządu: Michał Cieślak z KPRM, wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Gryglas i wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jacek Żalek. To z kolei mogłoby oznaczać koalicyjne ruchy tektoniczne. Jak twierdzi jedno z naszych źródeł, jeszcze przed prezentacją Polskiego Ładu na koalicyjnym spotkaniu Jarosław Kaczyński miał zauważyć, że koalicjanci mają w sumie pięć działów administracji rządowej i że dalej tak będzie, z tą różnicą, że dojdzie nowy koalicjant. To mógł być kolejny straszak skierowany w stronę Jarosława Gowina, jednak Zbigniew Ziobro miał być niepocieszony tym, że jego partia ma jeden dział, a słabnące Porozumienie Gowina aż cztery. – Stąd doniesienia o możliwym przycięciu wpływów Gowina. Mówi się o odebraniu mu działów praca i budownictwo, ale ostatecznie wyjdzie to w negocjacjach koalicyjnych – mówi osoba związana z obozem rządzącym.
W rządzącej koalicji jest co najmniej kilka pól konfliktu – od RPO po Polski Ład