Politycy Konfederacji uważają, że wobec poważnego zarzutu stawianego przez NIK premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji. Oczekują też, że kontrole NIK będą prowadzone nadal, bo według nich jest "mnóstwo afer i nieprawidłowości", które muszą zostać wyjaśnione.

Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował we wtorek, że w związku z organizacją wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 r. NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego.

Jacek Wilk powiedział na środowej konferencji prasowej, że Konfederacja czeka na decyzję prokuratury w sprawie tych zawiadomień i ma też nadzieję, że zapadnie ona szybko i będzie decyzją o wszczęciu postępowania.

"To nie zmienia faktu, że przy tak poważnym zarzucie stawianym przez NIK osoba przyzwoita powinna podać się do dymisji" - stwierdził. "Nie dopuszczamy takiego standardu, aby taka osoba, przy takich zarzutach, mogła sprawować funkcję szefa rządu" - stwierdził.

Również poseł Robert Winnicki oświadczył, że Konfederacja liczy na wszczęcie przez prokuratura z miejsca śledztwa "w sprawie przekrętu, jakim były wybory kopertowe". Ocenił, że oprócz strat finansowych - co najmniej 70 mln zł - "te wybory naraziłyby państwo polskie na ciężką kompromitację na chaos i na to, że podważane byłyby procedury wyborcze".

Winnicki pytany o wniosek Lewicy w sprawie powołania komisji śledczej do wyjaśnienia sprawy wyborów korespondencyjnych powiedział, że rzeczywiście tym wyborom powinna przyjrzeć się komisja śledcza.

"Komisja śledcza jak najbardziej się należy, ponieważ nie chodzi tylko o złamanie prawa, złamanie konstytucji, ani o stratę tych dziesiątek milionów złotych, ale chodzi o narażenie państwa polskiego na kompromitację i galimatias prawno-konstytucyjny jeszcze większy, niż ten, w którym dzisiaj żyjemy" - stwierdził Winnicki, zaznaczając, że to jego opinia, ponieważ tej sprawy koło Konfederacji jeszcze oficjalnie nie omawiało.

Winnicki podkreślił też, że cieszy go, że NIK spełnia swą konstytucyjną rolę i wyciąga ze swoich kontroli wnioski - składając zawiadomienia dotyczące premiera i członków rządu.

"Oczekujemy, że te kontrole NIK będą prowadzone nadal, że Mariuszowi Kamińskiemu czy Jarosławowi Kaczyńskiemu nie uda się zastraszyć tej dzisiaj jedynej niezależnej instytucji w Polsce jaką jest NIK" - powiedział Winnicki. "Uważamy, że niestety pod przykrywką rządów PiS jest mnóstwo afer, mnóstwo nieprawidłowości, mnóstwo zawłaszczania państwa, które musi zostać wyjaśnione" - stwierdził

Prezes NIK przedstawił w połowie maja raport dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r. NIK negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów po kontroli działań: KPRM, MSWiA, MAP oraz Poczty Polskiej i PWPW; zdaniem NIK organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych. Izba skierowała wtedy do prokuratury zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej i Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych.

We wtorek szef NIK poinformował z kolei, że w związku z wynikami kontroli dotyczącej przygotowania i organizowania wyborów na prezydenta RP wyznaczonych na 10 maja 2020 r. z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego, NIK "mając na uwadze wagę stwierdzonych nieprawidłowości w czasie przedmiotowej kontroli, kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MAP Jacka Sasina, MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz szefa KPRM Michała Dworczyka.

Według NIK premier Morawiecki wydał dwie decyzje administracyjne dotyczące wyborów korespondencyjnych "bez podstawy prawnej", a "decyzje te de facto powierzały przygotowanie wyborów, które miały odbyć się 10 maja 2020 podmiotom do tego nieuprawnionym". NIK zaznacza, że "w momencie wydania decyzji nie istniały żadne normy rangi ustawowej, które upoważniałyby prezesa Rady Ministrów do organizacji wyborów, była to wyłączna kompetencja Państwowej Komisji Wyborczej".

Podobne uwagi - podano podczas wtorkowej konferencji NIK - dotyczą zawiadomienia w sprawie szefa KPRM, który brał udział w procesie przygotowania i wydania decyzji premiera. Z kolei zawiadomienia NIK do prokuratury ws. ministrów Sasina i Kamińskiego dotyczą niedopełnienia przez nich obowiązków wynikających z decyzji premiera w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych - według NIK choć decyzje te zostały wydane bezprawnie, resorty nie skorzystały z prawa ich zaskarżenia, były więc zobowiązane do ich wykonania.

Premier Morawiecki ocenił we wtorek, że zarówno on, jak i szef KPRM oraz "ministrowie odpowiedzialni za nadzór nad odpowiednimi instytucjami zachowali się tak jak trzeba, zachowali się tak, by wybory mogły zostać przeprowadzone".

Szef rządu stwierdził, że na władzy wykonawczej przy współpracy z samorządami "ciążył obowiązek przeprowadzenia wyborów prezydenckich". "I gdybyśmy nie starali się zabezpieczyć wówczas tych wyborów prezydenckich, przez zlecenie druku kopert czy zlecenie druku kart wyborczych, to moglibyśmy być śmiało oskarżeni - być może przez tych samych, którzy czynią nam zarzuty o przygotowanie wyborów prezydenckich, że tego przygotowania wówczas nie poczyniliśmy" - powiedział Morawiecki.

Raport NIK dotyczy organizacji wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, wcześniej jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.

Wybory jednak nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.