Borys Budka powiedział swego czasu, że jest wielkim przeciwnikiem stawiania znaku równości między PiS a PRL. Inteligentnie (był wtedy tylko jednym z liderów PO, a nie jej przewodniczącym, więc mógł sobie na to pozwolić) wskazywał na „peerelowską mentalność” wielu członków nowej władzy. Nie tak dawno Budka zmienił front, formułując pogląd, że Kaczyński chce „budować PRL-bis”. W sukurs przyszła mu m.in. koleżanka partyjna, Izabela Leszczyna: „PiS jest zakochany w gospodarce centralnie planowanej rodem z PRL”. Prawda jest taka, że ludzie PiS trącą nieznośnie peerelowską mentalnością, ale nie są zakochani w sterowanej gospodarce rodem z PRL, tylko po prostu w gospodarce sterowanej przez siebie, i nie chcą budować drugiej Polski Ludowej, tylko Polskę demokratyczną na tyle, na ile akurat będzie to dla nich wygodne.
Ograniczanie wolnego rynku i egoistyczne wytyczanie przez rządzących granicy praw obywatelskich widzimy w historii XX w. i XXI w. na wielu smutnych przykładach. Lecz PRL nie było jednym z nich. Tamto państwo opierało się na czczonej dyktaturze jedynej partii, a ceny traktorów i bułek regulował państwowy urząd. Traktory i bułki produkowało państwo. Mieliśmy wolnościowe dziury w konstrukcji, ale z obecną Polską PRL ma mniej więcej tyle wspólnego, co każdy, dowolnie wybrany kraj, ze starożytnym Egiptem włącznie. Po prostu coś zawsze się znajdzie… (co zrobił chociażby Bolesław Prus w „Faraonie”, zgrabnie opisując choroby carskiej Rosji w dekoracjach państwa faraonów).
Wiem, padają kłamliwe porównania historyczne o wiele grubsze. Umowa PiS i Lewicy w niczym nie przypomina „paktu Ribbentrop-Mołotow” (Radosław Sikorski), opozycja wobec PiS w niczym nie przypomina „Targowicy” (tylko ostatnio Jan Maria Jackowski, Joachim Brudziński, Jadwiga Wiśniewska, Patryk Jaki). Miękkie zestawianie nieboszczki Polski Ludowej z Polską 2021 r. wydaje mi się jednak groźniejsze właśnie dlatego, że nie jest tak kabaretowe i bezwstydne. Subtelne rzucanie w przestrzeń zestawień „komunizm = PiS”, „PiSlandia = PRL” prowadzi do wybielania Polski Ludowej. Ta epoka często była tak czarnymi barwami malowana, że należy się jej jakaś dawka rehabilitacji. Jeżeli jednak narracyjne wahadło przechyla się w drugą stronę, a pojawiło się pokolenie, które Ludowej na wpół Polski nie pamięta, za to słyszy, że PRL to takie jakby dzisiaj, uzyskujemy w rezultacie przekaz: nic nie jest na serio.
Pozostało
37%
treści
Reklama