W wypadku ukraińskiego autokaru, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę na autostradzie A4 w pobliżu MOP Kaszyce koło Jarosławia (Podkarpackie) są zabici i ranni. Autokarem podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców. - 14 osób jest w stanie ciężkim - poinformowała Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki. Po godzinie 14 częściowo wznowiono ruch w kierunku przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Został puszczony pasem szybkim, natomiast na pasie awaryjnym i wolnym nadal trwają prace porządkowe – poinformował po południu w sobotę podkarpacki oddział GDDKiA.

Okoliczności wypadku na A4

Dyżurny z podkarpackiej GDDKiA poinformował PAP, że autobus jechał w kierunku przejścia granicznego z Ukraina.

"Uderzył w osłonę energochłonną, która jest na końcu pasa zjazdowego na MOP (miejsce obsługi podróżnych - PAP), a później w bariery i przewrócił się do rowu za tymi barierami" – zaznaczył rzecznik podkarpackiej straży pożarnej Marcin Betleja, "wszystkie osoby wymagające pomocy zostały przewiezione do szpitali, a pozostali uczestnicy wypadku do budynku przygotowanego przez miejscowy samorząd".

Ranni – jak wyjaśnił rzecznik stacji pogotowia ratunkowego w Przemyślu Marek Janowski - zostali przewiezieni do szpitala wojewódzkiego w Przemyślu, Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu, szpitala wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, szpitala w Rudnej Małej oraz szpitali powiatowych w Przeworsku i Lubaczowie. Janowski dodał, że "na miejscu wypadku pracowało 19 zespołów ratownictwa medycznego".

Jesteśmy w stałym kontakcie z ambasadorem Ukrainy w Polsce i konsulem generalnym w Lublinie; na bieżąco informujemy ich o sytuacji obywateli podróżujących autokarem, który w nocy uległ wypadkowi - zapewniła w sobotę wojewoda podkarpacki Ewa Leniart.

ikona lupy />
Wypadek na A4 w Kaszycach / PAP / Darek Delmanowicz



"Pozostajemy w stałym kontakcie także z konsulem generalnym Ukrainy w Lublinie, jak również z ambasadorem Ukrainy w Polsce. Informujemy ich na bieżąco o sytuacji dotyczącej ich obywateli" - wskazała Ewa Leniart na konferencji prasowej w Rzeszowie.

Jak zaznaczyła, przedstawiciel konsulatu przebywa w miejscu pobytu osób, które nie wymagają hospitalizacji. "Dla osób tych został zorganizowany transport zastępczy tak, by mogły kontynuować podróż zgodnie ze swoim miejscem przeznaczenia" - powiedziała Leniart.

"Próbujemy odnaleźć poszkodowanych umieszczonych w pięciu szpitalach i poinformować rodziny. Mamy listę osób, które podróżowały" – podkreślił Konsulatu Generalnego Ukrainy w Lublinie Dodał, że w bursie w Jarosławiu "zbierają się osoby, które opuściły szpitale lub nie ucierpiały". "Możliwe, że dzisiaj, po czynnościach policyjnych, będą mogły wyjechać na Ukrainę" – zaznaczył.

Firma transportowa, do której należał autokar uczestniczący w wypadku przysłała dodatkowy autobus. Pojazd, który uczestniczył w wypadku był wyprodukowany w 2012 roku. Wykonywał kurs na trasie z Poznania do Chersonia.

Jak poinformował konsul dyżurny, obaj kierowcy byli trzeźwi i "nie byli pod wpływem narkotyków".

Wojewoda podczas konferencji prasowej w Rzeszowie złożyła wyrazy współczucia dla rodzin ofiar wypadku.

ikona lupy />
Wypadek ukraińskiego autokaru na A4 / PAP / Darek Delmanowicz

Co było przyczyną wypadku na autostradzie A4

Za wcześnie jest jeszcze, by mówić o przyczynach wypadku na Podkarpaciu; będzie to przedmiotem postępowania przygotowawczego pod nadzorem prokuratury - poinformował w sobotę pierwszy zastępca komendanta wojewódzkiego Policji w Rzeszowie inspektor Zbigniew Sowa.



"Pierwszą informację o tym tragicznym wypadku dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu otrzymał kilka minut przed północą, skierował tam na miejsce od razu siły, które podjęły również akcję ratowniczą" - poinformował Sowa na konferencji prasowej w Rzeszowie. Zwrócił uwagę, że "policjanci w tej pierwszej fazie dbali o bezpieczeństwo też innych uczestników na autostradzie". "Autostrada została wyłączona z ruchu, te dwa pasy w kierunku przejścia granicznego do Korczowej. Zostały zorganizowane objazdy, także inni uczestnicy nie ucierpieli" - podkreślił.

"Jeżeli chodzi o przyczyny tego wypadku to za wcześnie jest jeszcze teraz w tej chwili mówić, będzie to przedmiotem postępowania przygotowawczego pod nadzorem prokuratury. Będzie to wymagało niewątpliwie czasu, zapewne będzie powoływany biegły z zakresu wypadków drogowych, który będzie się wypowiadał co do stanu technicznego, jak też innych okoliczności całego tego zdarzenia" - przekazał inspektor Sowa.

"

ikona lupy />
Wypadek na A4 w Kaszycach / PAP / Darek Delmanowicz

Co mówi o wypadku na A4 prokuratura?

Jak poinformowała w sobotę PAP zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu Beata Starzecka, zakończone zostały już oględziny zarówno miejsca wypadku, jak i samego autokaru. Wyjaśniła też, że pojazd nie był wycieczkowy, ale rejsowy, więc podróżujące nim osoby były przypadkowe.

Z dotychczasowych wiadomości wynika, że w autokarze podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców. Prokuratura będzie to także weryfikować, bowiem z listy pasażerów wynika, że było 54. Na miejscu wypadku udało się ustalić personalia trzech spośród pięciu ofiar śmiertelnych. Miały bowiem przy sobie dokumenty. To jedna kobieta i dwóch mężczyzn. Tożsamość dwóch pozostałych ofiar będzie ustalana. Wiadomo jedynie, że były to kobiety.

Prokurator dodała, że śledztwo będzie prowadzone w kierunku katastrofy w ruchu lądowym. Przemawia za tym m.in. liczba ofiar.

Podkreśliła, że brane są pod uwagę różne wersje śledcze, w tym umyślnego bądź nieumyślnego spowodowania katastrofy przez kierowcę. "Mogły one być następstwem np. jego nieostrożności, czy też zaśnięcia za kierownicą, podjęcia niewłaściwego, czy spóźnionego manewru skrętu na pobliski MOP" – wymieniała prok. Starzecka.

Drugi z kierowców ukraińskiego autokaru, który w chwili wypadku nie siedział za kierownicą, został w sobotę po południu przesłuchany jako świadek. Natomiast kierowca, który prowadził autokar, obecnie przebywa w szpitalu.

Ponadto prokuratura weryfikuje też, czy może do wypadku doszło z powodu stanu technicznego autokaru.

"Żadnej z tych możliwości na chwilę obecną nie da się wykluczyć, ani też jednoznacznie potwierdzić. Wszystkie weryfikujemy" – podkreśliła prokurator.

Z zabezpieczonego do śledztwa tachografu wynika, że kierowca autokaru na chwilę przed wypadkiem jechał z prędkością 96-97 km na godzinę, ale tuż przed wypadkiem, przed ostatnie cztery sekundy prędkość pojazdu spadała z 95 do 45 km na godz. Wiadomo też, że uderzył w barierę ochronną, która dostała się pod autokar, a pojazd na niej niejako przewrócił się na prawy bok i stoczył się ze skarpy.

Obaj kierowcy byli trzeźwi. Pobrano od nich także krew m.in. na obecność narkotyków i innych środków odurzających. Wstępne testy nie wykazały ich obecności.

Ustalono też, że na przestrzeni ostatnich co najmniej 2 godzin i 45 minut kierowcy się nie zmieniali.

Prokurator zapewniła, że trwają przesłuchania tych świadków, których stan na to pozwala. Dodała, że drugi z kierowców, który siedział w chwili wypadku obok prowadzącego autokar, opuścił już szpital. Prokuratura zaplanowała na najbliższy czas czynności procesowe z jego udziałem.

Wrak ukraińskiego autokaru, który rozbił się w piątek w nocy na podkarpackim odcinku A4 koło MOP Kaszyce został odholowany – poinformował PAP w sobotę Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji.Dodał, że kierowcy poruszający się autostradą muszą jednak uważać w miejscu wypadku, bo naprawiana będzie infrastruktura drogowa.Jak podała w sobotę GDDKiA, droga jest już przejezdna, ale w miejscu wypadku autokaru trwają prace porządkowe oraz wymiana barier. Na czas prowadzonych robót zostanie wyłączony pas wolny oraz awaryjny na odcinku około 100 m. Prace mogą potrwać kilka godzin.