W poniedziałkowej rozmowie na antenie Polsat News minister został zapytany o słowa szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla PAP mówił m.in. o "udawaniu, że się broni jakichś wartości". "Niczego się nie broni, broni się swojego interesu, broni się tego, żeby powiedzieć: nie, pan X nie będzie tutaj gwiazdą, bo ja chcę być gwiazdą, chociaż różnica kwalifikacji jest taka jak pomiędzy Górami Świętokrzyskimi a Tatrami" - mówił.
Na uwagę, że te słowa "chyba kierowane były w stronę Solidarnej Polski", Wójcik odparł: "Właśnie chciałam zapytać, skąd ma pan pewność, że te słowa były kierowane pod naszym adresem". "Druga rzecz dotyczy tego, że (...) jeżeli chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, ja mam jednoznaczne zdanie na jego temat od wielu lat - jest wybitnym politykiem, jest architektem całego projektu Zjednoczonej Prawicy i nie usłyszy pan ode mnie pod jego adresem słów krytyki" - powiedział.
Dopytywany o kolejną wypowiedź prezesa PiS, zgodnie z którą ten, kto rozbija Zjednoczoną Prawicę, szkodzi Polsce, Wójcik odparł: "Jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami projektu Zjednoczonej Prawicy". "Od samego początku byliśmy lojalnym partnerem, lojalnym koalicjantem, od samego początku głosowaliśmy prawie we wszystkich głosowaniach tak jak Prawo i Sprawiedliwość" - mówił.
"Jeżeli mówimy w tym momencie o kwestii dogadania się podczas szczytu Rady Europejskiej z innymi przywódcami Unii Europejskiej - chodzi o kwestię związaną m.in. z mechanizmem łączącym praworządność ze środkami unijnymi - to my mówimy temu kategoryczne nie, z bardzo prostego powodu: boimy się, że to narzuci pewną agendę Polsce, otworzy drzwi do możliwości grzebania w porządku prawnym. Pan premier popełnił w naszym przekonaniu błąd" - powiedział Wójcik.
"Jesteśmy wierni programowi PiS, który mówił Europa ojczyzn" - podkreślał polityk. Dodał, że jeżeli Solidarna Polska ma pewne pytania np. w kwestii ustaleń szczytu Rady Europejskiej, to jej obowiązkiem jest je zadać. "I oczekiwać odpowiedzi od pana premiera, czy tak jest, czy inaczej" - dodał.
W grudniu ub.r. przywódcy państw UE porozumieli się ws. wieloletniego budżetu Unii na l. 2021-2027 oraz funduszu odbudowy gospodarek państw członkowskich po epidemii COVID-19. Obecnie ratyfikacji przez parlamenty narodowe wymaga decyzja o zwiększeniu zasobów własnych UE, by możliwe było uruchomienie funduszu odbudowy. Łączna wartość unijnego budżetu na lata 2021-2027 to 1,8 bln euro, z czego wartość funduszu odbudowy to 750 mld.
Po sprzeciwie Polski i Węgier wobec rozporządzenia dotyczącego mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z przestrzeganiem zasad praworządności, w związku z którym premierzy obu państw zapowiadali możliwość zawetowania budżetu UE na lata 2021-2027, w grudniu 2020 roku w Brukseli doszło do porozumienia przywódców państw UE, które zostało zapisane w konkluzjach Rady Europejskiej.
Znalazły się w nich zapisy mówiące m.in., że budżet UE, włączając Next Generation EU (instrument odbudowy), musi być chroniony przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom finansowym, korupcji, konfliktowi interesów, a samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich. Komisja Europejska - która ma uruchamiać mechanizm blokowania środków unijnych - opracuje i przyjmie wytyczne dotyczące sposobu w jaki będzie stosować rozporządzenie, w tym metodologii przeprowadzania swojej oceny.