Domaganie się informacji o przeprowadzonych aborcjach to forma zastraszania kobiet, lekarzy i dyrektorów szpitali - oceniły posłanki z Parlamentarnego Zespół Praw Kobiet i poinformowały o interwencji u ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry dotyczącej działań prokuratury w tej sprawie.

Przewodnicząca Parlamentarnego Zespół Praw Kobiet Wanda Nowicka (Lewica) i wiceprzewodnicząca tego zespołu Monika Rosa (Koalicja Obywatelska) odniosły się na konferencji prasowej do poniedziałkowej publikacji "Dziennika Gazety Prawnej", że białostocka prokuratura, po zawiadomieniu organizacji pro-life, sprawdza, jak przerywano ciąże po 22 października ub. roku, a więc po ogłoszeniu, ale długo przed publikacją wyroku TK ws. przepisów antyaborcyjnych.

W ocenie Moniki Rosy, "sytuacja w Białymstoku to jest taki pierwszy przypadek tego, co się będzie działo w Polsce, co już się dzieje w Polsce - zastraszania kobiet, zastraszania lekarzy, zastraszania dyrektorów szpitali".

Do tej pory - dodała - "kiedy funkcjonował jeszcze tzw. kompromis antyaborcyjny, mimo wszystko w wielu województwach legalna aborcja nie była możliwa - kobiety były odsyłane od szpitala, od lekarza do lekarza, z podkarpackiego w inne województwo".

"Dzisiaj w okresie, kiedy to tzw. orzeczenie nie stanowiło jeszcze rzeczywistości prawnej, mimo wszystko prokuratura Zbigniew Ziobro domaga się informacji o odbytych aborcjach. Jest to forma zastraszenia i lekarzy, kobiet, dyrektorów szpitali, dlatego wspólnie podejmujemy interwencje do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro o to, aby zaprzestał tych bezprawnych działań i apelujemy do niego, żeby nie zastraszał dzielnych i odważnych kobiet, które potrafią o sobie decydować. Nie potrzebujemy pokoju do wypłakania się, potrzebujemy prawa o decydowania o sobie" - podkreślała Rosa.

27 stycznia w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok TK z 22 października ub. roku ws. przepisów antyaborcyjnych, tym samym utracił moc przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, nazywana "kompromisem aborcyjnym", zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Jednym z nich był przepis, którego dotyczył wyrok TK. Ustawa pozwala nadal na aborcję w dwóch przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo).

Posłanka Nowicka wyraziła "najwyższe oburzenie w związku z niby-orzeczeniem pani (prezes TK, Julii) Przyłębskiej, która doprowadziła do tego, że kobiety w Polsce zostały całkowicie pozbawione godności, praw do decydowania o swoim życiu". "Kobieta ciężarna przestaje być wolnym obywatelem, wolną obywatelką. W wolnej Polsce po prostu staje się osobą całkowicie podporządkowaną i nie może o sobie stanowić, ani decydować. Na to nie ma zgody naszego zespołu" - podkreślała posłanka Lewicy.

Nowicka mówiła także, że zespół wspiera wszystkie inicjatywy prawne z klubów opozycyjnych ws. przepisów dotyczących aborcji. "Liczymy na to, że prędzej czy później, ale my mamy nadzieję, że prędzej, dojdzie do sytuacji, w której Polki odzyskają swoje prawa i to dobre prawo, na które Polki czekają, powinno być stanowione w parlamencie" - powiedział Nowicka.