Nie ma potrzeby, by osoby w stanie paliatywnym odbywały karę pozbawienia wolności - podkreślał w czwartek RPO Adam Bodnar. Zdaniem Biura RPO Służba Więzienna powinna częściej występować do sądów penitencjarnych m.in. o orzeczenie przerwy w karze.

Przedstawiciele Biura podkreślali potrzebę kompleksowej zmiany całego systemu, który ich zdaniem powinien kierować się zasadą humanitaryzmu względem osadzonego.

Z obszernym wystąpieniem dotyczącym więźniów w stanie terminalnym, niesamodzielnych oraz wymagających dalszego specjalistycznego leczenia RPO Adam Bodnar zwrócił się do Służby Więziennej już w marcu 2019 r. Było ono efektem wizytacji przeprowadzanych w sześciu aresztach lub zakładach karnych.

Z obserwacji wynikało, że część więźniów mimo złego stanu zdrowia nie miała zapewnionej odpowiedniej opieki. "Nie pozwalajmy na to, by umierający więźniowie odchodzili w samotności w szpitalach więziennych. Prawo pozwala zwolnić ich do domu lub szpitala, gdzie będzie mogła przyjść rodzina" - apelował też RPO.

Problemowi sytuacji osób w stanie paliatywnym w jednostkach penitencjarnych poświęcone było czwartkowe spotkanie zespołu roboczego, w którym udział wzięli m.in. RPO Adam Bodnar oraz jego zastępczyni Hanna Machińska.

"To, co wychodzi nam z monitorowania jednostek penitencjarnych to to, że jednak rośnie liczba więźniów, którzy umierają w więzieniach, którzy umierają z przyczyn naturalnych" - mówił Bodnar. "Być może brakuje takiego zastanowienia się i refleksji, jak należałoby to zmienić, ograniczyć, bo czasami, kiedy osoby są już w stanie paliatywnym, naprawdę nie ma potrzeby, żeby one odbywały karę pozbawienia wolności" - wskazywał.

Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich Hanna Machińska podkreśliła, że w całej sprawie kluczowe jest stosowanie zasady humanitaryzmu. Jej zdaniem Służba Więzienna powinna wykorzystać przysługujące jej uprawnienia w znacznie większym zakresie niż obecnie, zwłaszcza w kwestii występowania do sądów penitencjarnych. "Brak jest też kierowania do sądów informacji o chorobach skazanych" - dodała.

Jak wskazywała, to na SW ciąży obowiązek "racjonalnej oceny sytuacji" w przypadku każdego osadzonego. "Niestety, coraz rzadziej sądy penitencjarne wydają postanowienia o udzieleniu przerwy w orzeczonej karze osobom ciężko chorym" - powiedziała.

Z przytoczonych danych wynika, że mimo zmniejszania się liczby osadzonych, wzrasta liczba ich zgonów. "Ogólna liczba zgonów wzrosła o 27 proc., natomiast liczba zgonów z powodów naturalnych wzrosła o 53 proc. W 2019 r. było to 129 osób" - mówiła Machińska. Jak dodała, "drastycznie zmalała" liczba wystawanych przez lekarzy świadectw, zgodnie z którymi więzień nie może być leczony w przywięziennym zakładzie karnym. "W 2019 r. było ich 538, podczas gdy w 2009 r. - 1182" - wskazała.

W odpowiedzi na kierowane do niej w 2019 r. sugestie Służba Więzienna zaznaczyła, że może ona jedynie wnosić o przerwę w karze osoby ciężko chorej, ale już nie o zawieszenie wykonania tej kary. SW podkreśliła także trudności we współpracy z pozawięziennymi podmiotami leczniczymi podległymi ministrowi zdrowia.

W piśmie wskazano również na potrzebę zmiany prawa tak, by do więzień i aresztów nie trafiali skazani i aresztowani w ostrej psychozie lub w stanie zagrażającym życiu. Takie przepisy obowiązywały już wcześniej, jednak od 1 lipca 2015 r. każda osoba aresztowana lub skazana - choćby nawet była w stanie bezpośredniego zagrożenia życia - musi być przyjęta do jednostki penitencjarnej. Dopiero później ma mieć zapewnioną odpowiednią opiekę lekarską.

Dotychczas Biuro RPO przeanalizowało szczegółowo 10 przypadków zgonów skazanych i tymczasowo aresztowanych. W jednym z przywoływanych przez Biuro RPO przypadków młody człowiek chorujący na chemoodpornego chłoniaka Hodgkina i zakwalifikowany do leczenia paliatywnego w hospicjum lub szpitalu więziennym po kilku miesiącach od decyzji lekarzy wciąż przebywał w zwykłej celi mieszkalnej - o powierzchni "tak niewielkiej, że nawet osoba sprawna fizycznie nie jest w stanie swobodnie się poruszać". Z relacji współosadzonych wynikało, że mężczyzna załamał się z powodu braku pozytywnych efektów leczenia - osiwiał, bardzo schudł, miewał halucynacje, a jednocześnie przez długi czas nie wdrożono zaleceń lekarzy.

W toku jest analiza kolejnych kilkudziesięciu spraw.