W nagraniu opublikowanym w drodze do Londynu Wołodymyr Zełenski wymienia cele rozpoczętego właśnie dyplomatycznego tygodnia. To przede wszystkim pozyskanie środków do ochrony nieba i długotrwałego finansowania Ukrainy. Wspomina o rozmowach w brytyjskiej stolicy i Brukseli. Jasno daje do zrozumienia, że oprócz Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Fryderyka Merza jest w stałym kontakcie z Giorgią Meloni, przedstawicielami Komisji Europejskiej oraz sekretarzem generalnym NATO. Film nagrano w pociągu, Zełenski dojedzie nim do Przemyśla, później przesiądzie się do samochodu, który zawiezie go na lotnisko w Rzeszowie, skąd odleci do Londynu. W napiętym tygodniu Zełenski nie znajdzie raczej miejsca na rozmowy z władzami Polski. Nawet w słynnym saloniku VIP w Jasionce. Raptem 1 grudnia był we Francji i Irlandii, która z pewnością jest… strategicznym sojusznikiem Kijowa od początku wojny. Wówczas też mijał Rzeszów. Miasto na Podkarpaciu. W Polsce.
Jakie działania wobec Ukrainy realizuje biuro szefa MSZ Radosława Sikorskiego?
Równolegle do objazdu Zełenskiego po Europie szef polskiego MSZ zwołuje – słusznie zresztą – spotkanie ministrów spraw zagranicznych Rady Państw Morza Bałtyckiego. Od lipca 2025 roku sprawujemy w niej prezydencję. W wideokonferencji Radosława Sikorskiego udział wzięli przedstawiciele Danii, Estonii, Finlandii, Islandii, Litwy, Łotwy, Niemiec, Norwegii i Szwecji.
Wcześniej Sikorski wyasygnował 100 mln dol. na program PURL, czyli zakup broni od Amerykanów dla Ukrainy. Zostanie ona przekazana m.in. przez port lotniczy Rzeszów-Jasionka. Podobnie jak nowy polski pakiet ciężkiego uzbrojenia, które zostanie – według informacji DGP – przekazany Ukrainie albo na przełomie 2025/2026 albo już na początku 2026 roku.
Niezależnie jak bardzo byśmy dwoili czy troili się, ani polskiego premiera, ani prezydenta nie ma w formatach debatujących o przyszłości dla Ukrainy. DGP w rozmowie z przedstawicielami obydwu obozów władzy usłyszał dwie interpretacje.
Pierwsza ma tłumaczyć to, dlaczego Karol Nawrocki nie działa w USA w sprawach związanych z wojną na Ukrainie, mimo chemii, jaka jest między nim a Donaldem Trumpem. Jak mówią osoby z jego otoczenia, prezydent USA nie życzy sobie adwokatów Kijowa. Rozmawia albo z Viktorem Orbánem, albo z Meloni, których poglądy są bliskie jego własnym. Jak przekonują nasi rozmówcy, nie ma sensu narażać relacji z Waszyngtonem dla sprawy, w której Trump ma ustalony pogląd. On po prostu nie trawi Zełenskiego i nie ma woli, by zabiegać o jego interesy. Takie założenie wydaje się być racjonalne, sprzeczne jednak z wysiłkami – udanymi – Andrzeja Dudy, który wykorzystywał swoje układy z Trumpem do tego, by przekonywać go, aby zmienił stanowisko Republikanów w głosowaniu w Kongresie nad wartym 160 mld dol. tak zwanym pakietem Bidena dla Kijowa.
Odmowa udziału w rozmowach o przyszłości Ukrainy też jest strategią
Z kolei szef MSZ, mówiąc o polskiej nieobecności, przekonuje, że Polska nie ma zamiaru żyrować porozumień rozbiorowych dla Ukrainy. I tu również – argumentacja jest sensowna. Odmowa udziału w rozmowach też jest strategią. Tylko czy takie argumenty wystarczą, by pozostawać na marginesie? I czy są one zgodne z zasadą racji dostatecznej? Parafrazując Leibniza, z niczego nic nie powstaje. Zatem jeśli nie ma nas w tym procesie w ogóle, to nie możemy oczekiwać niczego. I na nic nie będziemy mieli wpływu.
Politycy prawicy zapewniali o doskonałych relacjach polskiego prezydenta z Trumpem, które – jak można zakładać – powinny być właśnie cashowane. Politycy rządzącej koalicji zapewniali o omnipotencji Donalda Tuska w UE i jego swobodzie do działania na unijnych salonach. Obie te tezy – trzymając się Leibniza – wydają się być nieadekwatne. Gdzie adekwatność jest relacją logiczną między wypowiedzią (opinią) a stanem faktycznym.