MFW w październikowej edycji „World Economic Outlook” nie pozostawia wątpliwości – nasza gospodarka rozwija się szybciej niż większość państw Unii Europejskiej. Prognozowany wzrost na poziomie 3,2 proc. w 2025 roku i 3,1 proc. w 2026 roku stawia nas w europejskiej czołówce. Lepszy wynik ma mieć jedynie Malta – 3,9 proc.
Wartość nominalna PKB na poziomie 1,04 bln dol. wywindowała Polskę przed m.in. Szwajcarię, Szwecję czy Arabię Saudyjską. Tytuł „20. gospodarki świata” stał się jednym z najczęściej powtarzanych haseł w debacie publicznej. Politycy chętnie podkreślają, że awansujemy na globalnej liście szybciej niż przewidywano.
Globalny układ sił – gdzie jesteśmy naprawdę?
Jednak sam rozmiar gospodarki to tylko jedna strona medalu. Polska wciąż pozostaje daleko za liderami – Stany Zjednoczone przekraczają 28 bln dol., Chiny ponad 18 bln dol., a nawet 10. Kanada ma ponad dwukrotnie większe PKB niż my. Naszą przewagą nie jest więc absolutna wartość, ale dynamika – w czasie gdy strefa euro przyspiesza jedynie o 1,2 proc., a USA o 2 proc., Polska utrzymuje się powyżej 3 proc.
Optymizm funduszu opiera się na globalnym odprężeniu w handlu – zawarte ostatnio porozumienia obniżyły efektywne stawki ceł względem tych zakładanych jeszcze w kwietniu. Najwięcej na tym zyskują gospodarki rozwijające się. Indie rosną w tempie 6,6 proc., Chiny 4,8 proc. Polska, chociaż należy już do grupy krajów wysokiego dochodu, wciąż zachowuje cechy „gospodarki wschodzącej”, które pozwalają jej korzystać z globalnych trendów.
Ekspert: „41. miejsce – to bardziej prawdziwa klasyfikacja”
Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm. – Chwalenie się pozycją w rankingu podnosi morale, ale nie wnosi do życia Polaków niczego nowego. Polak musi poczuć zmianę w portfelu i jest mu tak naprawdę wszystko jedno, że jego wzrost zamożności wynika z przesunięcia się na liście największych gospodarek świata – ocenia Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion w rozmowie z Money.pl
Ekspert studzi też emocje, wskazując, że według klasyfikacji Banku Światowego Polska jest dopiero na 41. miejscu, jeśli weźmiemy pod uwagę PKB na głowę mieszkańca mierzone parytetem siły nabywczej. – To jest według mnie bardziej istotna klasyfikacja – pokazuje prawdziwą zamożność społeczeństwa – dodaje.
Deficyt, dług i kurs złotego – trzy zasadzki na sukces
MFW prognozuje również gwałtowny wzrost deficytu – z 7 proc. PKB w 2024 r. do 6,7 proc. w 2026 r., co ma być najwyższym poziomem w całej Unii Europejskiej. Dług publiczny wzrośnie z 60 proc. PKB do 76 proc. w 2030 r. – zgodnie z rządową strategią zarządzania długiem, ale daleko od ideału stabilności.
Do tego dochodzi jeszcze jedno ryzyko. – PKB podawany jest w dolarach. Jeśli złoty osłabnie, to z tej dwudziestki wypadniemy – ostrzega Kuczyński.