Różnice w poglądach politycznych są niewątpliwie rezultatem między innymi różnic temperamentów. I nie chodzi tutaj o odmienne plany, lecz raczej o podejście do rzeczywistości, a przede wszystkim do najważniejszego problemu, z jakim boryka się każdy z nas, czyli do problemu zmiany.

Zmieniać nieuchronnie trzeba, bo zmienia się rzeczywistość oraz bo trzeba tysiące rzeczy poprawiać, czyli także zmieniać. Pojęcie „filozofia” jest okrutnie w naszych czasach nadużywane, na przykład niedawno nieznana mi osoba śpiewająca mówiła o „filozofii mojej piosenki”, ale można sensownie mówić o filozofii zmiany.

Zasadniczo odróżniamy dwa typy filozofii zmiany. Pierwszy: zmiana tylko wtedy, kiedy jest potrzebna, tylko wtedy, kiedy sądzimy, że jest na lepsze (pewni nigdy być nie możemy), tylko częściowa i umiarkowana. Takie podejście, symbolizowane ideą ciepłej, może nieco cieplejszej wody w kranach, o czym niedawno była mowa, ma charakter liberalno-konserwatywny. Istnieje jednak, doskonale znane z historii, podejście do zmiany jako lekarstwa na wszystko. Zmiana jest wówczas zasadnicza, całościowa, jest jak skok do basenu, a nie powolne zsunięcie się do wody. Taka zmiana jest rzekomo uzdrowicielska, więc trzeba zmieniać dla zmiany. Zmiana tego typu ma charakter radykalno-lewicowy lub radykalno-prawicowy. Z oboma typami zmian spotykaliśmy się w XIX, XX i XXI wieku. Czasem zmiany całościowej nie da się uniknąć, kiedy to dochodzi do obalenia autorytarnego ustroju, jednak polski przykład z 1989 roku pokazał, że zmiana tylko połowiczna bywa całkiem korzystna i więcej się dzięki niej zyskuje, niż traci. Największym jednak mankamentem zmiany całościowej jest to, że po niej trzeba zawsze zaczynać od nowa, czyli nie wiemy, co będzie dalej, nawet jeżeli zmiana się powiedzie. Dlatego w czasach demokracji zmiana całościowa, radykalna została wykluczona.

Prowadzi to do poważnych konsekwencji w zakresie politycznej retoryki, jakie doskonale dostrzegamy, obserwując aktualną sytuację polityczną w Polsce. Ci, którzy negują wszystko, uważają, że dotychczasowy rząd wszystko zrobił źle, są w gruncie rzeczy powodowani pragnieniem zmiany całościowej, chociaż można mieć wielkie wątpliwości, czy gdyby doszli do władzy, byliby w stanie ją przeprowadzić, gdyż Polska, jak inne kraje demokratyczne i europejskie, jest tak uwikłana w system wzajemnych międzypaństwowych powiązań, że aby przeprowadzić zmianę całościową, trzeba by te zobowiązania zerwać, co skutkowałoby pełną izolacją, a więc zdziczeniem.

Z kolei argument ciepłej wody ma swoje ograniczenia. Zmiany częściowe czasem są niemożliwe do przeprowadzenia bez innych zmian częściowych. Znakomitym przykładem takiego błędu było wprowadzenie nowej matury z automatycznym przyjmowaniem najlepszych maturzystów na studia. Sprawia to, że co lepsze uczelnie myślą już o jakimś pośrednim wprowadzeniu egzaminu wstępnego, bo ta selekcja okazała się nietrafna. Ponadto zmiany częściowe, żeby wiedzieć, czy rzeczywiście poskutkowały, trzeba stale monitorować i być przygotowanym na to, że się dokona następnych zmian częściowych, kiedy te okażą się nietrafne. Wbrew pozorom wymaga to dużo pracy i znacznej bystrości ze strony setek tysięcy pracowników administracji najrozmaitszych rodzajów. Ocena zmian częściowych bywa ponadto trudna w krótkim okresie, co sprawia, że opozycja, taka opozycja, która szuka uporczywie dziury w całym, ma wiele argumentów przeciwko wprowadzającemu je rządowi. Przykładem komercjalizacja szpitali, której skutków do końca nie można przewidzieć. W związku z tym bywa, że zmiany częściowe nie cieszą się poparciem rządu, który zdaje sobie sprawę z tego, że są mało spektakularne, ale jeżeli taki rząd jest przeciwny zmianom radykalnym, to powstaje wrażenie lub wręcz fakt, że nic się nie dzieje.

Nie piszę tego, żeby kogokolwiek atakować, a tylko po to, żebyśmy zdali sobie sprawę, że im trudniejsze czasy, takie jak dzisiaj, tym bardziej trzeba się zastanawiać nad zmianami, gdyż będzie coraz więcej sugestii zmian radykalnych. Zawsze kryzysy wywołują mniejsze lub większe rewolucje i zapewne nie obędziemy się bez niej, jednak postarajmy się i wspierajmy tych, którzy chcą rewolucji jak najmniejszej.