Piotr Ikonowicz prawomocnie skazany za znieważenie Bogdana Chazana w felietonie prasowym - zdecydował warszawski sąd okręgowy, utrzymując w mocy uznanie winy, ale łagodząc - z więzienia w zawieszeniu na 5 tys. zł grzywny - karę wymierzoną mu w I instancji.
Ikonowicz nie musi też płacić 5 tys. zł na rzecz fundacji Ordo Iuris, ani też przepraszać profesora - co zasądził w I instancji Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, który skazał Ikonowicza na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Karę sąd złagodził do 5 tys. grzywny.
Rozpoznając apelację Sąd Okręgowy uchylił też decyzję sądu I instancji zakazującą rozpowszechniania felietonu, w którym padły inkryminowane słowa. Zdecydował zarazem, że prawomocny wyrok ma zostać podany do publicznej wiadomości poprzez jego publikację na portalu goniec.com, gdzie Ikonowicz zamieścił swój felieton. Wyrok sądu ma być widoczny na portalu przez okres 3 miesięcy.
Chodzi o felieton Ikonowicza, będący pokłosiem głośnej sprawy ciężarnej pacjentki, której Chazan - powołując się klauzulę sumienia - odmówił legalnej aborcji mimo, że były do tego wskazania medyczne. W felietonie pt. "Chazan - wcielenie szatana" nazwał go m.in. "człowiekiem bez sumienia" i zarzucił mu realizację "sadystycznych skłonności"; używał też mocniejszych określeń. Jak sam później przyznawał, w tych emocjonalnych słowach odniósł się do decyzji lekarza o odmowie legalnej aborcji, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec łamania praw kobiet.
Pacjentka zgłosiła się do szpitala św. Rodziny w Warszawie, którego dyrektorem był Chazan w 2014 r. Była wtedy w 22. tygodniu ciąży. Aborcja w jej przypadku była legalna z powodu zdiagnozowania ciężkich, nieodwracalnych wad płodu. Chazan nie zgodził się na dokonanie aborcji, nie poinformował też o granicznym terminie wykonania aborcji ani nie wskazał jej innego lekarza lub innej placówki w której mogła aborcji dokonać. Ostatecznie kobieta urodziła dziecko, które zmarło kilka dni po porodzie. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o odwołaniu Chazana ze stanowiska dyrektora, a profesor sprawę swojego zwolnienia skierował do sądu - proces trwa. Także b. pacjentka szpitala św. Rodziny zapowiedziała, że będzie domagać się od placówki i Chazana zadośćuczynienia.
W całej sprawie śledztwo prowadziła stołeczna prokuratura. Dotyczyło podejrzenia "narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży" oraz "przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków" przez dyrektora tego szpitala zostało umorzone w maju ub.r.
Śledztwo umorzono uznając, że dyrektor szpitala, a tym bardziej lekarz, nie jest funkcjonariuszem publicznym, więc niedopełnienie przez Chazana ciążących na nim obowiązków nie wyczerpało znamion przestępstwa.
Także przed organami lekarskiej odpowiedzialności zawodowej toczy się postępowanie w tej sprawie dotyczącej prof. Chazana. W październiku Naczelny Sąd Lekarski uchylił postanowienie głównego lekarskiego rzecznika odpowiedzialności zawodowej umarzające sprawę wobec stwierdzenia, że odwołanie się przez lekarza do klauzuli sumienia nie naruszało zasad wykonywania zawodu. W wyniku tej decyzji lekarskiego sądu, rzecznik musi ponownie, już po raz trzeci, ją przeanalizować. "Będę po raz trzeci przesłuchiwany, sprawa przedłuży się co najmniej o rok. Prawdopodobnie chodzi o przeciąganie w nieskończoność +grillowania+ lekarza, który ośmielił się nie zabić chorego dziecka. Życia może nie wystarczyć..." – napisał wtedy PAP prof. Chazan. (PAP)