Wspierane przez USA Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), sojusz kurdyjskich i arabskich ugrupowań zbrojnych, zapowiedziały w czwartek, że odrzucą wszelkie zaangażowanie Turcji w operację mająca na celu odbicie Ar-Rakki, bastionu Państwa Islamskiego (IS) w Syrii.

"Syryjskie Siły Demokratyczne są jedynymi siłami, które wezmą udział w operacji wyzwalania Rakki i poinformowaliśmy o tym siły międzynarodowej koalicji pod wodzą USA, że odrzucamy wszelką rolę Turcji w operacji wyzwalania Rakki" - powiedział agencji Reutera rzecznik SDF Talal Silo.

Dzień wcześniej dowódca amerykańskich sił w Iraku i Syrii oraz koalicji walczącej z IS gen. Stephen Townsend poinformował, że w skład sił, które będą walczyć o Rakkę, stolicę IS w Syrii, wejdzie syryjska opozycja i kurdyjska milicja YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony).

Koalicja podkreśla konieczność szybkiego odizolowania Rakki, aby nie dotarli tam dżihadyści z Mosulu na północy Iraku, gdzie trwa ofensywa sił irackich.

Amerykanie traktują YPG jako ważnego sojusznika w walce z IS, jednak Turcja, która ogłosiła niedawno, że chce wziąć udział w walce o Rakkę, przy okazji kampanii przeciw dżihadystom walczy też z Kurdami.

Ankara uważa YPG za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Tymczasem YPG stanowi bardzo znaczącą część sił SDF. Od czasu utworzenia na początku 2015 roku SDF przejęły z rąk IS duże połacie terytorium wzdłuż syryjsko-tureckiej granicy i zmusiły tę dżihadystyczną grupę zbrojną do wycofania się na obszar w promieniu 30 km od Rakki.

Generał Townsend powiedział, że w sprawie "roli, jaką YPG odegra w walce o Rakkę", Amerykanie prowadzą rozmowy z Ankarą.

Pod koniec sierpnia siły tureckie rozpoczęły operację o kryptonimie "Tarcza Eufratu", której celem jest oczyszczenie z obszarów przy południowej granicy Turcji z bojowników Państwa Islamskiego oraz uniemożliwienie kurdyjskim bojownikom, wspieranym przez USA, zdobywanie nowych terenów w Syrii. (PAP)