Wobec podtrzymanego sprzeciwu Walonii unijny szczyt nie mógł dać politycznej zgody na podpisanie umowy o wolnym handlu między UE a Kanadą (CETA). Jednak negocjacje w tej sprawie wciąż mają się toczyć.

"Nasi obywatele są coraz bardziej zaniepokojeni tym, czy porozumienia handlowe, które są negocjowane, są w ich najlepszym interesie. Obawiam się, że nie będziemy w stanie kontynuować negocjacji ws. umów o wolnym handlu, jeśli nie udowodnimy w praktyce, że bardzo poważnie traktujemy ochronę europejskich konsumentów i przedsiębiorstw" - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk w piątek po zakończeniu szczytu UE.

Przedstawiciele Komisji Europejskiej i rządu Kanady próbowali przełamać opór Walonii, francuskojęzycznego regionu Belgii, wobec umowy CETA. Jednak do zakończenia posiedzenia Rady Europejskiej nie udało się to; rozmowy mają się toczyć dalej. KE wciąż liczy na to, że uda się jej znaleźć rozwiązanie przed zaplanowanym na 27 października szczytem UE-Kanada.

"Jestem zaniepokojony ws. CETA, ponieważ jest to dobre porozumienie z naszym bliskim partnerem i sojusznikiem - Kanadą, a także ponieważ reputacja Europy może być zagrożona" - oświadczył Tusk. Jego zdaniem opór Walonii nie wynika z problemów dotyczących technicznych zapisów CETA, a raczej kwestii związanych z wewnętrzną polityką belgijską.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówił, że w piątek w stolicy Walonii Namur mają dalej trwać rozmowy, by przełamać impas. "Mam nadzieję, że zobaczymy uzgodnione rozwiązanie z naszymi przyjaciółmi Walonami w ciągu kilku dni" - oświadczył.

Szczyt UE-Kanada zaplanowany jest na najbliższy czwartek. Teoretycznie zgoda na zawarcie umowy może być podjęta przez państwa członkowskie w trybie pisemnym.

Juncker poinformował, że w ramach rozmów związanych z CETA przygotowano propozycję, że Kanada zniesie restrykcje wizowe wobec obywateli Rumunii i Bułgarii do 1 grudnia 2017 r. Te dwa kraje również zgłaszały wątpliwości wobec podpisania umowy. "Liberalizacja ruchu wizowego zadziała jedynie, jeśli będziemy mieli porozumienie ws. CETA pomiędzy UE i Kanadą" - zastrzegł szef KE. Jak podkreślał, jest przekonany, że uda się osiągnąć zgodę w tej sprawie.

Rozmowa ws. polityki handlowej na szczycie nie ograniczyła się tylko do CETA. Szefowie państw i rządów rozmawiali też o reformie instrumentów ochrony handlu w obliczu zbliżającej się konieczności uznania Chin za gospodarkę wolnorynkową w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO).

"Liderzy zobowiązali się do osiągnięcia porozumienia ws. modernizacji unijnych instrumentów ochrony handlu" - poinformował Tusk.

Teraz ministrowie odpowiedzialni za handel mają przełamać impas, który w sprawie propozycji KE w tej kwestii jest w Radzie UE od trzech lat. Ze względu na stanowisko części krajów, z Wielka Brytanią na czele, UE nie może zmienić sposobu obliczania cła antydumpingowego, by jego stawki w UE mogły być tak wysokie jak np. w Stanach Zjednoczonych.

Juncker tłumaczył, że Amerykanie są w stanie nakładać dużo wyższe cła na subsydiowane produkty, które zagrażają ich rodzimym producentom, a UE nie. W Unii - mówił - średnie stawki antydumpingowe wynoszą 21,1 proc., podczas gdy za Atlantykiem - 266 proc.

"Musimy bronić interesów UE" - oświadczył szef KE. Zwracał uwagę, że to również kwestia narzędzi do walki z populizmem. "Jeśli powiemy całemu światu, że Chiny dostaną status gospodarki rynkowej bez poprawiania naszych instrumentów ochrony handlu, wiedząc jednocześnie, że nadprodukcja stali w Chinach dwukrotnie przekracza cała produkcję europejską, to otwieramy drogę dla populistów" - powiedział szef Komisji.

Na problem subsydiowanej chińskiej stali od dłuższego czasu zwracają uwagę europejscy producenci. Analizy KE pokazują, że przyznanie Chinom statusu gospodarki rynkowej (i tym samym osłabienie możliwości ochrony przed tamtejszym subsydiowanymi produktami) może kosztować UE utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy. W samej Polsce zagrożonych może być ich 11 tys.

"UE musi chronić swoich obywateli. Nie jesteśmy protekcjonistami, ale nie jesteśmy też naiwni. Jeśli Amerykanie i inni to robią, dlaczego my mamy się powstrzymywać przed robieniem dokładnie tego samego" - zaznaczył Juncker.