Politycy wszystkich opcji wykorzystywali debatę o aborcji do tego, żeby dzielić Polaków; debata została użyta do przykrycia ważnych spraw, takich jak CETA, czy przekręty reprywatyzacyjne w ratuszu - ocenił wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).

"Debata o aborcji była szkodliwa i niepotrzebna, ona została zdominowana przez dwa ekstrema, politycy wszystkich opcji wykorzystywali ją do tego, żeby dzielić Polaków i nie dyskutować, tak jak należy o sprawie życia ludzkiego - czyli z szacunkiem i miłością, tylko żeby wrzeszczeć i siać nienawiść" - powiedział Tyszka w czwartek PAP.

Jak ocenił, debata o aborcji została użyta bardzo sprytnie do przykrycia innych ważnych spraw, takich jak akceptacja umowy CETA, utrzymanie podwyższonego VAT-u, czy przekrętów reprywatyzacyjnych w ratuszu warszawskim. "To jest olbrzymi temat zastępczy" - przekonywał wicemarszałek.

Z kolei rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza powiedział PAP, że głosowanie w sprawie aborcji, pokazało, że jedynym klubem, w którym posłowie są wolni od dyscypliny moralnej jest klub Kukiz'15. "Zachowanie posłów PiS, jak i Platformy i Nowoczesnej, to festiwal hipokryzji" - ocenił.

Zdaniem Kuleszy, zapowiedziany przez premier Beatę Szydło program wsparcia dla rodzin, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami, to "próba przykrycia zachowania posłów PiS podczas głosowań w sprawie aborcji". "Boję się, że intencje pani premier nie są szczere i wynikają tylko z politycznej kalkulacji" - podkreślił poseł Kukiz'15.

Sejm odrzucił w czwartek obywatelski projekt komitetu "Stop aborcji", zakładający całkowity zakaz przerywania ciąży. Jednocześnie rząd zaproponował program wsparcia dla rodzin w trudnej sytuacji, m.in. tych, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami. Za odrzuceniem projektu głosowało 352 posłów, 58 było przeciw, 18 wstrzymało się od głosu.

Obywatelski projekt komitetu "Stop aborcji" przewidywał całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddały się aborcji. Na poprzednim posiedzeniu posłowie skierowali go do dalszych prac w komisji, jednocześnie odrzucając inną obywatelską propozycję - projekt komitetu "Ratujmy kobiety" liberalizujący obowiązujące przepisy.(PAP)