Polska 2050 reaguje nerwowo na propozycję wotum zaufania
Zaczęło się od konferencji prasowej marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Wówczas lider Polski 2050 dowiedział się, że premier ma wieczorem zaproponować przeprowadzenie głosowania nad wotum zaufania dla Sejmu. W pierwszym odruchu oznajmił: "Tak nie może być". - To ja dzisiaj w takim razie jasno powiem, że uważam, że to zły pomysł i zastanowimy się, jak głosować w takim głosowaniu - powiedział. - Powiem to zupełnie wprost, znaczy nie może nasz premier stawiać nas pod ścianą i bez uzgodnienia - zaznaczył. - Jeżeli jesteśmy częścią tego rządu i częścią tej koalicji, nie możemy być zaskakiwani takimi newsami w takim trybie. Kropka. - Być może się wstrzymamy - zadeklarował. Złagodził swoje stanowisko, gdy dziennikarze doprecyzowali, że są to nieoficjalne doniesienia. - Teraz mamy jasność - powiedział wtedy lider Polski 2050.
- Cieszę się, że mogliśmy to wyjaśnić i że to nie pan premier doprowadza do tego typu sytuacji, że komunikuje tego typu rzeczy koalicjantom za pośrednictwem mediów, stawiając ich przed faktem dokonanym. W związku z powyższym rozumiem, że całą inbę możemy uznać za niebyłą - zakończył temat.
Jednak pierwszą reakcję Hołowni zdają się podzielać inni politycy tej partii. Członek zarządu Polski 2050 Paweł Zalewski powiedział PAP, że w jego ocenie przed głosowaniem w Sejmie nad wotum zaufania dla rządu, najpierw powinno w nim dojść do nowego otwarcia.
Zalewski podkreślił, że Polska potrzebuje stabilności, systemu władzy i zaufania, "a nie poczucia zagrożenia obywateli, że rząd się chwieje". "Osobiście uważam, że będziemy głosowali za wnioskiem, jeżeli taki zostanie przez premiera zgłoszony" - powiedział.
Zalewski podkreślił jednocześnie, że taki zamiar nie został wcześniej z Polską 2050 skonsultowany. "Uważam, że podobny wniosek ma sens wyłącznie, jeżeli będzie wynikiem nowego otwarcia, do którego w rządzie powinno dojść" - ocenił. Jak tłumaczył, rząd powinien "zdefiniować na nowo priorytety w taki sposób, aby odpowiedzieć na oczekiwania Polaków, także tych Polaków, którzy głosowali na Karola Nawrockiego".
Kłótnia między posłankami KO i Polski 2050: W przeciwieństwie do pani ciężko pracowałam
Z kolei ministra w rządzie Donalda Tuska, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w obszernym wpisie na portalu X wezwała rząd do "stworzenia własnej wizji":
Zdecydujmy sie na prawdziwą zmianę. Nie na powielanie PiS-u czy Konfy, ale na nasza własną wizję Polski. Mamy na to 2 lata.
"Wiem, że to gorzkie słowa, ale lepiej powiedzieć to teraz, niż płakać za 2 lata: więcej tego samego przynosi więcej tego samego. I to właśnie zobaczyliśmy w wyniku wyborów. Trzeba się wreszcie wziąć za prawdziwą zmianę". I przystąpiła do wyliczania ustaw, które wciąż czekają na przegłosowanie, i które stanowią realizację programu rządu Donalda Tuska: "Miała być ustawa o TVP, żeby była to TV publiczna - nie ma. Miała być ustawa o profesjonalnym zarządzaniu spółkami skarbu państwa, czyli antykuwetowa - nie ma. Bo projekt @PL_2050 został zgodnie utrącony przez koalicjantów".
Na te słowa zareagowała posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks. "Pani jest rządem - do kogo to pani pisze ?" - napisała. W odpowiedzi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz odpisała: "Np do Pani. Nie wiem czy Pani zauważyła, ale kandydat KO na prezydenta popierany przez premiera właśnie przegrał wybory."
Posłanka Filiks i na tę wypowiedź zareagowała. "Zauważyłam proszę pani. Naprawdę. W przeciwieństwie do pani nawet w tej kampanii ciężko pracowałam z tymi wyborcami po 12 godzin dziennie żeby im wytłumaczyć dlaczego marszałek tego rządu mówi że PiS i PO jedno zło. Na panią pracowałam 10 lat. Żeby pani mogła być ministrem" - napisała.
Wybory prezydenckie 2025. Lewica punktuje, ale ze spokojem
W podobny sposób zareagowała przedstawicielka drugiego Koalicjanta Katarzyna Kotula z Lewicy, która również jest ministrą w rządzie Donalda Tuska. - Mogliśmy wyprowadzić wcześniej do Sejmu związki partnerskie, nawet ryzykując, że prezydent ich nie podpisze. Pokazalibyśmy sprawczość jako rząd.
Ale woleliśmy udawać prawicę. Wyborcy wybrali oryginał
- powiedziała Kotula w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Przestańmy udawać prawicę. Musimy odważnie i otwarcie bronić swoich wartości. Mówienie językiem prawicy, tylko ją wzmacnia. A my nigdy nie będziemy żadną jej kopią - skomentowała. Dodała, że błędną strategię "skrętu w prawo" potwierdza słaby wynik Hołowni w pierwszej turze.
Przedstawiciele Lewicy są w swoich wypowiedziach dosyć powściągliwi. Na informację o słowach Hołowni "być może się wstrzymamy" zareagowała przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska. Na portalu X napisała:
Z kolei Tomasz Trela napisał, że: "Głosowanie wotum zaufania dla rządu w którym pracują ministrowie rekomendowani przez poszczególne środowiska polityczne tworzące większość parlamentarną, to obowiązek każdej posłanki i każdego posła". I dodał: "Bez kluczenia i kombinowania!"
Wyniki wyborów i wotum zaufania
W poniedziałek rano Państwa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki niedzielnego głosowania w wyborach prezydenckich. Karol Nawrocki uzyskał 10 mln 606 tys. 877 głosów (50,89 proc.), zaś Rafał Trzaskowski 10 mln 237 tys. 286 głosów (49,11 proc.). Frekwencja wyniosła 71,63 proc.
W swoim wieczornym wystąpieniu premier Donald Tusk oświadczył, że w najbliższym czasie zwróci się do Sejmu z wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. Jak tłumaczył, chce, aby "wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok".