W trwających wczoraj konsultacjach w Londynie, niezależnie od ich efektów, znów nie uczestniczył żaden przedstawiciel Polski. To kolejne spotkanie wysokiego szczebla po ubiegłotygodniowych rozmowach w Paryżu, na którym delegacja europejska, poza Ukrainą, ogranicza się do Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Tymczasem premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda zgodnie przekonywali, że rozmowy o Ukrainie nie będą się toczyć za naszymi plecami. Owszem, w ramach współpracy w UE państwa członkowskie są stale informowane o kolejnych krokach i pozycjach Brukseli wobec Kijowa, ale nie tak miało wyglądać „miejsce przy wspólnym stole”. Mamy masę argumentów, by o nie zabiegać.

Polska była filarem wsparcia

Polska od początku rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. była jednym z filarów europejskiego wsparcia dla Ukrainy. Żaden inny kraj nie przyjął wówczas tylu uchodźców; w szczytowym momencie granicę polsko-ukraińską przekraczało kilkaset tysięcy osób dziennie (obecnie nieco większa liczba ukraińskich uchodźców przebywa w Niemczech). Równocześnie Polska odegrała kluczową rolę jako hub logistyczny zachodniego wsparcia. Przez polskie terytorium przechodzi większość dostaw broni i pomocy technicznej dla Ukrainy. Coś, co dziś wygląda na oczywiste, w lutym 2022 r. bynajmniej oczywiste nie było. Polska sama przekazała Ukrainie istotne uzbrojenie – od czołgów po systemy przeciwlotnicze – często łamiąc w ten sposób polityczne tabu i otwierając drogę dla kolejnych decyzji sojuszników. Ten wysiłek daje nam strategiczną legitymację do uczestnictwa w rozmowach o warunkach rozejmu. Państwo, które tak wiele zainwestowało politycznie, finansowo i społecznie, nie może zostać zepchnięte na margines rozmów.

Kluczowy głos naszego regionu

Debaty na temat przyszłości Ukrainy nie powinny być zdominowane wyłącznie przez stolice starego Zachodu. Także dlatego, że ryzyko kontynuacji rosyjskiej agresji w razie kapitulanckiego ustalenia ram rozejmu albo wycofania się Amerykanów z Europy ponosi w pierwszym rzędzie nasz region, a nie Francuzi i Niemcy. Polska z krajami bałtyckimi, Czechami i Rumunią reprezentuje też doświadczenie, które przez dekady było marginalizowane w zachodnich analizach bezpieczeństwa. Państwa Europy Środkowej i Wschodniej rozumieją logikę rosyjskiego neoimperializmu, bo same przez wieki były jego ofiarami. Polska jako największy kraj regionu powinna być rzecznikiem tej perspektywy – realistycznej, ale nie fatalistycznej; stanowczej, ale konstruktywnej. Udział Polski w rozmowach o przyszłości Ukrainy oznacza wzmocnienie głosu regionu, który wie, że bezpieczeństwo nie może być kupowane kosztem suwerenności sąsiadów. Zlekceważenie tego głosu grozi nie tylko strategiczną krótkowzrocznością, ale i wewnętrznymi podziałami w samej Unii Europejskiej o Sojuszu Północnoatlantyckim. Polska obecność przy stole negocjacyjnym to warunek spójności Zachodu.

Wspólna przyszłość w Unii

Ukraina nie będzie odbudowywana w próżni; jej przyszłość będzie silnie związana z Unią Europejską. Polska już teraz dzieli się doświadczeniem z procesów akcesyjnych, reformowania instytucji, dostosowywania prawa. Warszawa ma więc nie tylko polityczny interes w odbudowie Ukrainy, ale również potencjał do odegrania roli lidera w tym procesie jako kraj przekazujący wiedzę, know-how, a także wspierający rozwój infrastruktury, edukacji i administracji. Jeśli Polska nie będzie uczestniczyć w procesie negocjacyjnym, ryzykuje marginalizację również na etapie odbudowy i integracji. Tymczasem negocjacje akcesyjne są potencjalnie konfliktogenne dla relacji polsko-ukraińskich, biorąc pod uwagę, jak dużą rolę będą w nich odgrywać np. zasady, na jakich na unijny rynek mieliby wejść ukraińscy przewoźnicy i rolnicy. Ryzyka uwidoczniły się podczas blokad granicy w 2023 r., wobec których władze w Kijowie i Warszawie zachowywały się biernie, nie potrafiąc rozbroić bomby, zanim wybuchła nam w rękach.

Niewykorzystana unijna prezydencja

Nie jest to argument rozstrzygający, ale krytyce, jaka wybrzmiała także po wczorajszym exposé ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, trudno odmówić logiki. Polska w tym półroczu sprawuje przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej i łatwo odnieść wrażenie, że z tego argumentu nie korzysta tak, jakby mogła. Polityka nie znosi zaś próżni, więc skoro Warszawa nie zdecydowała się na zwoływanie spotkań w sprawie europejskiego bezpieczeństwa, tę niszę zajęła Francja i prezydent Emmanuel Macron. Nie musiała to być dla naszego rządu mission impossible, o czym świadczy zainaugurowany jeszcze w zeszłym roku przez tego samego ministra Sikorskiego format Weimar Plus. – Europa stoi przed egzystencjalnym wyborem: albo wejdzie do gry zjednoczona jako zawodnik wagi ciężkiej, albo skaże się na marginalizację – słusznie zauważył minister podczas exposé. Im mniej będziemy się starali wpłynąć na rozstrzygnięcie tego wyboru, w tym większym stopniu inni rozstrzygną go za nas.

Marginalizacja na własne życzenie

Trudno nie uznać, że za marginalizację w kluczowym dla przyszłości Europy momencie częściowo odpowiadamy sami. Rząd przy milczącej akceptacji opozycji zbyt kategorycznie odciął się od pomysłów wysłania polskich wojsk w ramach misji stabilizacyjnej grupy chętnych. Zdecydowały niechętne sondaże i logika kampanii wyborczej. Początkowo premier Donald Tusk starał się sygnalizować, że jego sprzeciw dotyczy „chwili obecnej”, ale jego koledzy z rządu tych niuansów nie podchwycili i dalszy przekaz był już zdecydowanie bardziej kategoryczny. Skoro tak, to nie ma czego z Polską uzgadniać, bo ramy ewentualnej misji pokojowej – zresztą niemal tak samo mglistej i teoretycznej, jak przed półroczem – nie będą nas bezpośrednio dotyczyć.

Trudno też nie odnieść wrażenia, że po zmianie władzy Polska przestała ambitnie przełamywać tabu tak, jak w latach 2022–2023 z przekazaniem Ukrainie samolotów, a potem czołgów produkcji zachodniej. Fakt, że częściowo wynikało to z infantylnego pokazywania Niemcom przez PiS, że „możemy sami”, akurat wtedy wyszedł sprawie obrony Europy przed rosyjską nawałą na dobre. Jeśli się nie stwarza tematów do dyskusji, motywacja partnerów do rozmowy maleje do zera. ©℗