"Sytuacja w Syrii jest źródłem naszego wielkiego zaniepokojenia" - powiedział Pieskow dziennikarzom. "Niestety możemy skonstatować, że naszym amerykańskim kolegom nie udało się oddzielić terrorystów od tzw. umiarkowanej opozycji" - dodał.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, organizacji z siedzibą w Londynie monitorującej konflikt w Syrii, ataków z powietrza dokonały samoloty syryjskie lub rosyjskie, w wyniku czego zginęło 12 osób.

Wcześniej rzecznik Departamentu Stanu USA John Kirby oświadczył, że Waszyngton "jest oburzony" postawą Rosji, będącej sojusznikiem reżimu w Damaszku, ale - jak zwraca uwagę agencja AFP - nie oskarżył bezpośrednio strony rosyjskiej o atak. Kirby zapowiedział, że amerykańskie władze "będą podnosiły kwestię bezpośrednio z Rosją" w czasie, gdy załamał się ustanowiony 12 września rozejm między syryjską armią a rebeliantami na mocy rosyjsko-amerykańskiego porozumienia.

Rzecznik ONZ Stephane Dujarric poinformował, że w poniedziałek wieczorem doszło do ostrzału z powietrza 18 z 31 ciężarówek jadących w konwoju z pomocą humanitarną ONZ i Syryjskiego Arabskiego Czerwonego Półksiężyca (SARC) dla prowincji Aleppo. Konwój zmierzał z pomocą dla 78 tys. osób znajdujących się w trudno dostępnym mieście Urm al-Kubra i okolicach; wiózł żywność, leki i sprzęt ułatwiający przetrwanie w trudnych warunkach. Ciężarówki wjechały do Syrii z terytorium Turcji.

W następstwie ataku ONZ zawiesiła wszystkie konwoje z pomocą humanitarną dla Syrii, a Czerwony Krzyż - pomoc dla czterech miast do czasu, gdy jego pracownikom zostanie przywrócone bezpieczeństwo. (PAP)