Uroczystości pogrzebowe dwóch żołnierzy antykomunistycznego podziemia - Czesława Spadły ps. Mały i Józefa Figarskiego ps. Śmiały - zastrzelonych wyrokiem sądu z 1948 r., odbędą się w sobotę w Wąchocku (Świętokrzyskie).

Uroczysty pochówek, organizowany przez rodziny zamordowanych i Fundację Niezłomni na wąchockim cmentarzu, poprzedzi msza żałobna, w przyklasztornym kościele pw. św. Floriana, odprawiona w południe.

Szczątki "Małego" i "Śmiałego" znaleziono obok sześciu innych szkieletów w marcu, w lesie w Zgórsku k. Kielc. Do tej pory zidentyfikowano cztery osoby. W najbliższym czasie zaplanowano pogrzeby dwóch kolejnych ofiar egzekucji, dokonanej na więźniach kieleckiego więzienia Urzędu Bezpieczeństwa.

24 września w Bliżynie (pow. skarżyski) pochowany będzie por. Aleksander Życiński, ps. Wilczur, a 1 października w podwarszawskim Nadarzynie – ppor. Karol Łoniewski ps. Lew.

Rodziny ofiar komunistycznego terroru, których szczątki udało się zidentyfikować, zostały poinformowane natychmiast po potwierdzeniu wyników badań. Nazwiska osób, do publicznej wiadomości podano podczas uroczystości wręczenia not identyfikacyjnych rodzinom ofiar. Jedną z takich uroczystości zorganizowano w lipcu w Kielcach, w murach dawnego więzienia, w którym dziś mieści się Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej (OMPiO).

„Uroczystość przekazania not, tak naprawdę oddanie rodzinom ich bliskich, ojca - córce, męża - żonie, których szukały przez 68 lat, jak w przypadku Aleksandra Życińskiego, jest niesamowitym wspomnieniem. Bo fundacja powstała właśnie po to, żeby odnajdywać żołnierzy wyklętych, żeby ich ekshumować, identyfikować i godnie żegnać” - powiedział PAP prezes Fundacji Niezłomni Wojciech Łuczak.

„Ci ludzie walczyli z komunistami, jednymi z największych naszych wrogów i zasługują na największy szacunek, na godny chrześcijański pochówek. Są dla nas wzorem do naśladowania, mam nadzieję, że też są wzorem do naśladowania dla młodych ludzi. Te uroczystości, podczas których poznajemy ich życiorysy, krótkie, intensywne, nasycone dramatyzmem wojny, ale bardzo wymowne, dają nam patriotyczną siłę” - podkreślił.

Figarski (ur. w 1914 r.) i Spadło (ur. w 1925 r.), pochodzili z Wielkiej Wsi pod Wąchockiem. Jako żołnierze Armii Krajowej służyli w oddziale Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”. Po rozwiązaniu AK, od 1945 r. działali w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość. Aresztowani w marcu 1948 r., wyrokiem kieleckiego sądu zostali skazani w lipcu tego samego roku na karę śmierć. Wyrok wykonano w Zgórsku 24 września 1948 r.

W tej samej egzekucji zginęli Łoniewski i Życiński. Łoniewski (ur. w 1925 r.), powstaniec warszawski, po wojnie rozpoczął studia na Wydziale Stomatologii Uniwersytetu Łódzkiego. Naukę łączył z działalnością konspiracyjną w WiN. Po aresztowaniu w lutym 1948 r., władze chciały mu przypisać cztery napady i zabójstwo.

Życiński (ur. 1926 r.) podczas okupacji mieszkał w okolicach Suchedniowa. Tu nawiązał kontakt z ugrupowaniem Jana Piwnika „Ponurego”. W lipcu 1944 r. przeszedł do oddziału płk. Antoniego Szackiego–Dąbrowskiego ps. Bohun, który dowodził Brygadą Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych. Złapany w ulicznej łapance, trafił do obozu pracy w Niemczech, skąd uciekł i przedostał się do polskich sił zbrojnych na Zachodzie. Po przeszkoleniu, w maju 1945 r., w grupie skoczków wylądował na Słowacji.

Życiński trafił na Kielecczyznę i został aresztowany przez UB. Zwolniony w 1947 r., wrócił do Suchedniowa, gdzie tworzył struktury WiN. Ponownie aresztowano go w marcu 1948 r., razem z żoną, także działającą w konspiracji. Został skazany na trzykrotną karę śmierci za „założenie i dowodzenie grupą bandytów mającą na celu dokonywanie zamachów na organa bezpieczeństwa publicznego, zmierzające do zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego” - można przeczytać w nocie biograficznej na stronie kieleckiego OMPiO.

Łącznie od grudnia ub.r. naukowcom pracującym w okolicach Zgórska udało się ustalić i odsłonić pochówki ośmiu ofiar egzekucji. Badacze od początku nie mieli wątpliwości, że odnaleziono tam ofiary komunizmu. Wskazywały na to znalezione przy szczątkach łuski i naboje z broni typu Tokariew, z oznaczeniami wskazującymi na produkcję w 1945 r. i w późniejszym okresie.

„Kolejni żołnierze są w trakcie identyfikacji. Jesteśmy w kontakcie z typowanymi rodzinami tych osób (...) Jesteśmy przekonani, że w Zgórsku jest pochowanych więcej ofiar, natomiast metodologia, która przyłożyliśmy do odnalezienia tych trzech jam, wyczerpała się” - dodał Łuczak.

Wyjaśniał, że nie przynosi już efektu poszukiwanie śladów łusek dawnej egzekucji i metoda georadarowa. „Na tym etapie nie zamykamy prac, staramy się znaleźć kolejne poszlaki. Apelujemy - gdyby ktokolwiek z kielczan miał informację na temat tego typu pochówku, jesteśmy gotowi do prac” - deklarował Łuczak. (PAP)