Zaczynające się w środę dwudniowe pierwsze w tym roku posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej nie przyniesie zmian stóp procentowych – spodziewają się analitycy. Banki nie będą mieć powodu do zmiany oprocentowania depozytów i kredytów.
Nie oznacza to jednak, że tak będzie również w kolejnych miesiącach. Kontrakty FRA – forward rate agreements, mówiące o tym, jakiego poziomu stóp spodziewa się rynek w przyszłości, wskazują, że pierwsza obniżka stóp może nastąpić już w marcu. W perspektywie pół roku rynek oczekuje zmniejszenia kosztu pieniądza o 0,5 pkt proc. Od października 2023 r. podstawowa stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi 5,75 proc.
W marcu inflacja ma osiągnąć lokalny szczyt
Jesienią ubiegłego roku RPP wypracowała konsensus co do przyszłych decyzji – jej członkowie dość zgodnie twierdzili, że o powrocie do obniżek stóp (powrocie, bo koszt pieniądza był zmniejszany we wrześniu i październiku 2023 r.) będzie można rozmawiać w marcu 2025 r. Wtedy NBP powinien przygotować nową projekcję inflacji i PKB. Ponadto marzec będzie miesiącem, w którym inflacja osiągnie „lokalny szczyt” lub właśnie go minie.
Wydawało się, że sytuację zmieniło stanowisko prezesa NBP i przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego, który po grudniowym posiedzeniu RPP stwierdził, że do rozmowy o obniżkach będzie można wrócić pod koniec tego roku, a sama decyzja o cięciu stóp to raczej perspektywa 2026 r. Argumentował to przedłużeniem działania regulacji, które mają ograniczyć wpływ drogiej energii na finanse konsumentów.
Z samej RPP dochodzą jednak głosy wskazujące, że nie wszyscy w tym 10-osobowym organie podzielają podejście jego przewodniczącego.
Dąbrowski: procesy inflacyjne są wygaszone
„Po «wyłączeniu» kwietnia i lipca (wzrost VAT i zniesienie tarcz) średnia miesięczna inflacja (w 2024 r. – red.) wyniesie 0,218 proc. Po annualizacji otrzymamy inflację roczną na poziomie 2,65 proc. Oznacza to, że procesy inflacyjne są wygaszone, a miernik jest przejściowo obciążony polityką regulacyjną i fiskalną” – napisał kilka dni temu w serwisie X Ireneusz Dąbrowski. Jako nominat prezydenta Andrzeja Dudy jest on postrzegany jako stronnik Glapińskiego. Zaś opinia z serwisu społecznościowego jako „gołębia”, czyli idąca w stronę łagodzenia polityki pieniężnej.
„Nie rozmawialiśmy (w grudniu – red.) na posiedzeniu o 2026 r. Czyli słowa Adama Glapińskiego nie były wyrazem przekonań większości członków RPP, a nawet jakiejś części RPP” – stwierdził w piątkowym wywiadzie dla Money.pl Ludwik Kotecki, członek RPP wybrany z ramienia Senatu przez przedstawicieli dzisiejszej koalicji rządowej, która prezesowi NBP nie sprzyja.
Ekspansja monetarna uzasadniona
„Przestrzeń do pierwszej obniżki stóp dostrzegamy w marcu 2025 r. W horyzoncie roku rynek wycenia ponad 1 pkt proc. obniżek, natomiast ostatnie wypowiedzi prezesa NBP sugerują, że nastąpi to najwcześniej jesienią 2025 r., co oznacza, że bardziej prawdopodobne jest ścięcie 0,5 pkt proc. do końca roku” – stwierdził w piątkowym raporcie Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.
„Doza ekspansji monetarnej jest naszym zdaniem po prostu uzasadniona. Bez takiego dostosowania prawdopodobna jest wyraźniejsza aprecjacja złotego oraz wynikające z tego pogorszenie i tak już słabej perspektywy eksportowej. Wciąż uważamy, że pierwsza obniżka nastąpi w marcu, a stopy w całym roku spadną do 4 proc.” – ocenili ekonomiści mBanku w ubiegłotygodniowej analizie.
Więcej niepewności dla sektora bankowego
Jak spodziewano się jeszcze kilka miesięcy temu, 2025 r. miał upłynąć pod znakiem obniżek stóp procentowych ze strony najważniejszych banków centralnych. To się jednak zmieniło.
„Druga prezydentura Trumpa rozpocznie się dopiero 20 stycznia, ale już wiemy, że będzie ona oznaczała obniżki podatków korporacyjnych, więcej i wyższych ceł dla Meksyku, Unii Europejskiej, a przede wszystkim Chin. To może doprowadzić do wyższego poziomu zadłużenia i wyższych deficytów fiskalnych, a także wyższej inflacji. Przez to rynki wyceniają mniejszą skalę obniżek stóp procentowych w 2025 roku w USA” – zauważył Piotr Arak z VeloBanku.
Z samej Rezerwy Federalnej płyną głosy, że „problem inflacji nie jest jeszcze załatwiony”. Fed dostrzega też ryzyko wyższego deficytu budżetowego. „W 2025 r. obniżki stóp będą rzadsze i bardziej stopniowe w porównaniu z drugą połową 2024 r.” – stwierdzili w czwartkowej analizie ekonomiści holenderskiego banku ING. O ile Fed sygnalizuje dwa cięcia stóp w tym roku, ING liczy na trzy takie ruchy.
Więcej niepewności jest też co do działań Europejskiego Banku Centralnego. Stopa depozytowa na poziomie 3 proc. jest zdecydowanie zbyt restrykcyjna jak na obecny słaby stan gospodarki strefy euro” – ocenił bank ING. Ale i w strefie euro, gdzie 0,4 proc. wzrostu PKB w III kwartale ub.r. było najlepszym wynikiem od dwóch lat, są obawy co do inflacji. Chociaż w całej unii walutowej wyniosła ona w grudniu zgodnie z oczekiwaniami 2,4 proc., to w Niemczech niespodziewanie podskoczyła do 2,6 proc.
To wszystko odbija się na poziomie długoterminowych stóp procentowych, które w mniejszym stopniu zależą od banków centralnych, w większym od perspektyw wzrostu, inflacji i polityki fiskalnej. Na trendy globalne najmocniej wpływa to, co się dzieje w Ameryce. Zaś tam możliwy jest wzrost rentowności 10-letnich obligacji do 5 proc., poziomu niewidzianego od blisko dwóch dekad. ©℗