Francja uczciła w poniedziałek minutą ciszy 84 ofiary zamachowca z Nicei, który w czasie obchodów święta narodowego staranował ciężarówką tłum na miejskiej promenadzie. Uroczystości odbywają się w napiętej atmosferze, premier Manuel Valls został wybuczany.
Na nadmorskiej promenadzie w Nicei zebrały się w południe tysiące ludzi, którzy na miejsce tragedii przynieśli kwiaty. Po krótkim milczeniu zgromadzeni burzliwymi oklaskami podziękowali strażakom i służbom ratunkowym zaangażowanym w akcję po wydarzeniach w nocy z czwartku na piątek, kiedy to mieszkający w mieście Tunezyjczyk wjechał ciężarówką w tłum.
Z kolei premier Valls został wybuczany, gdy pojawił się na miejscu obchodów, a także gdy stamtąd wyjeżdżał. W tłumie słychać było głosy wzywające go do dymisji; widać było także transparenty z żądaniami dymisji prezydenta Francji Francois Hollande'a.
Incydent uwidacznia nastroje panujące we Francji, w której w trzech atakach terrorystycznych od stycznia 2015 roku zginęło ponad 250 ludzi. Komentatorzy zwracają uwagę, że tym razem, po zamachu w Nicei, nie ma już klimatu jedności narodowej, widocznego po poprzednich zamachach.
Według sondażu opublikowanego w dzienniku "Le Figaro" 67 proc. respondentów nie deklaruje zaufania do prezydenta i rządu jeśli chodzi o ich zdolność skutecznej walki z terroryzmem. 81 proc. Francuzów twierdzi, że jest gotowych zaakceptować dalsze kontrole i pewne ograniczenia własnej wolności.
Były prezydent Nicolas Sarkozy, który w listopadowych prawyborach Republikanów będzie się ubiegał o nominację na kandydata przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi, oświadczył, że Hollande i rząd zawiedli pod każdym względem. "Wiem, że nie istnieje zerowe ryzyko" - powiedział telewizji TF1. "Ale chcę zaznaczyć, ponieważ to prawda, że wszystko, co powinno było zostać zrobione w ciągu 18 minionych miesięcy, nie zostało zrobione" - oznajmił Sarkozy.
W sobotę szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen zażądała dymisji ministra spraw wewnętrznych Bernarda Cazeneuve'a, którego oskarżyła o nieskuteczną walkę z terroryzmem we Francji.
W nocy z czwartku na piątek Mohamed Lahouaiej Bouhlel, prowadząc 19-tonową ciężarówkę, staranował ludzi, którzy zebrali się, żeby obejrzeć pokaz sztucznych ogni w Nicei z okazji Dnia Bastylii. Jak informowano, napastnik nie był znany służbom wywiadowczym, a jedynie był notowany za przestępstwa pospolite.
Szef MSW Cazeneuve jeszcze w piątek mówił, że nie może potwierdzić, by sprawca miał powiązania z radykalnym islamem, a w sobotę oświadczył, że "wygląda na to, iż jego radykalizacja przebiegła bardzo szybko". (PAP)