Papież, który przyjął imię biedaczyny z Asyżu, mówi o sobie: „jestem konserwatywny, ale nie prawicowy”. Powiedział „nie” małżeństwom homoseksualistów. Ostrzega, że „obecny liberalizm” ekonomiczny „skończy jak komunizm”.

Jorge Mario Bergoglio ujmuje bezpośredniością i skromnością w sposobie bycia, jaka cechuje bardzo wielu kapłanów Ameryki Łacińskiej, a za którą kryje się łagodna stanowczość i determinacja w dążeniu do celu.

„Mój autorytatywny i szybki sposób podejmowania decyzji sprawiał mi wiele poważnych problemów. Oskarżano mnie nawet o to, że jestem ultrakonserwatywny (…) Jednak nigdy nie byłem prawicowy” - powiedział Franciszek w jednym z pierwszych wywiadów, których udzielił po konklawe.

Sporo komentarzy wywołała jego niedawna odpowiedź na pytanie dziennikarza o miejsce homoseksualistów w społeczeństwie: "Jeśli osoba homoseksualna ma dobrą wolę i poszukuje Boga, kimże ja jestem, abym miał ją osądzać".

Gdy jednak senat włoski debatował nad ustawę legalizującą związki osób tej samej płci, papież Franciszek oświadczył bez wahania, że jest przeciwny. Tak, jak nie akceptuje aborcji, stosowania prezerwatyw i łamania celibatu. Obronie tych zakazów towarzyszy jednak u papieża Franciszka prawdziwe chrześcijańskie miłosierdzie.

„Myślę o sytuacji kobiety, która ma za sobą fiasko małżeństwa i w którym dokonała również aborcji. Potem ta kobieta ponownie wyszła za mąż i teraz żyje z pięciorgiem dzieci. Aborcja ciąży na jej sumieniu i jest szczerze skruszona. Co powinien uczynić spowiednik?” - pyta Franciszek i zaraz odpowiada: „Księża powinni podejść w duchu miłosierdzia do bólu niektórych kobiet, które jako ofiary głębokich dramatów osobistych decydują się na pozbycie się macierzyństwa”.

Te słowa papieża otworzyły drogę do udzielania rozgrzeszeń w przypadku aborcji, uzasadnionych dramatycznymi okolicznościami.

Na powtarzające się pytania, dlaczego papież postanowił mieszkać w dwóch skromnych, choć wygodnych, pokojach watykańskiego hotelu - w Domu Marty - księża z Argentyny zazwyczaj odpowiadają: "To proste, zawsze mieszkał w zwyczajnym domu czynszowym i jeździł do pracy autobusem lub za kierownicą".

Sam papież powtarza: "Jestem przyzwyczajony być wśród ludzi" i daje do zrozumienia, że w apartamencie papieskim w Pałacu Apostolskim czułby się izolowany.

We wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy udzielił wywiadu niekonfesyjnej argentyńskiej rozgłośni radiowej FM Milenium 106,7. Rozmawiał z jej dziennikarzem 40 minut. "Wobec rozpowszechnionej kultury nieprzyjaźni, należy pracować nad kulturą spotkania, to znaczy braterstwa” – powiedział swoim rodakom papież. "I nie sądzić, ponieważ tylko Bóg jest sędzią” – dodał Franciszek.

Pytany o rolę duchownego, powiedział: "Kapłan ma budować mosty, a nie izolować się. Postawa hieratyczna, jak i legalistyczna mostów nie buduje!".

Jaki był jako argentyński hierarcha kościelny, arcybiskup Buenos Aires?

Luigi Accattoli, zwany zasłużenie „papieżem włoskich watykanistów”, odpowiada na to pytanie na swym blogu: "Pamiętam, że gdy był arcybiskupem i w 2007 roku kierował redagowaniem dokumentu końcowego Zgromadzenia Generalnego Episkopatu Ameryki Łacińskiej w (sanktuarium Matki Bożej) Aparecida, powiedział: „Biskup nie powinien dać się zablokować wewnętrznym podziałom w swoim Kościele (...) Jego zadanie, to utrzymać obecność postaci Chrystusa i jedność w danym momencie”.

Według Accattolego papież postawił przed sobą dwa zadania: reformy strukturalne w Kościele i reforma Kościoła w duchu jego misyjności.

Papież Franciszek początkowo nie sprawiał wrażenia człowieka czynu, ale bardzo szybko się nim okazał - to zgodna opinia wszystkich dziennikarzy, którzy towarzyszyli papieżowi na pokładzie samolotu w jego dotychczasowych podróżach.

„Rezygnacja jest bronią demona, nie wolno ulegać przekonaniu, że nic się nie da zrobić” - to zdanie Franciszek powtarza przy różnych okazjach. Również w rozmowach na temat reformowania Kurii Rzymskiej, co uważane jest przez watykanistów za jedno z najtrudniejszych zadań, jakie sobie postawił.

Przed Bożym Narodzeniem 2015 roku, podczas tradycyjnego spotkania z członkami Kurii Rzymskiej, mówiąc o konieczności jej zreformowania, Franciszek dzielił się swymi przemyśleniami. To był przygotowany przez papieża tekst pełen głębokich uwag nie pozbawionych łagodnej ironii.

„Kiedy trudno nam się zdobyć na prawdziwy płacz lub na szczery śmiech, są to dwa sygnały, że zaczął się rozpad naszej osobowości i proces przeobrażania się z ludzi w coś innego”.

Znacząca ze względu na skandale związane ze zbyt wystawnym życiem niektórych kościelnych hierarchów, była wypowiedź, że „skromność, powściągliwość, to zdolność rezygnacji z tego, co powierzchowne, oparcia się dominującej logice konsumizmu”.

Poglądy papieża na przywary Kurii Rzymskiej są spójne z jego spojrzeniem na cały współczesny świat.

„Tak jak komunizm upadł wskutek swych wewnętrznych sprzeczności, tak obecny liberalizm upadnie z tej samej przyczyny” - mówi Franciszek. „Zadanie nie powinno sprowadzać się do tego, by rachunki się zgadzały dla uspokojenia rynków” - ostrzega.

Zaraz na początku pontyfikatu mówił w wywiadzie dla dwutygodnika jezuitów „Civilta Cattolica”: „Prowadzę dialog ze wszystkimi, nawet z tymi, którzy są najdalej od nas, z przeciwnikami”. „Patrzę na Kościół, jak na szpital polowy po bitwie (…) Trzeba leczyć jego rany (…) Rozpocząć od rzeczy najbardziej elementarnych (…) Lud Boży potrzebuje pasterzy, a nie księży-urzędników w ich gabinetach”.

Wobec zagrożenia przemocą, jakie zawisło nad światem, papież–jezuita urzeczywistnia zbliżenie z prawosławiem, które przygotowywało latami trzech jego poprzedników.

„Przełamuje to wielki podział w Europie, podział, który we współczesnym świecie nie ma żadnego sensu” - skomentował hawańskie spotkanie papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem jeden z najstarszych europejskich dzienników katolickich, madrycki konserwatywny „ABC”.

Po pierwszym od 1054 roku spotkaniu z przywódcą duchowym drugiego najliczniejszego Kościoła chrześcijańskiego na świecie, Franciszek rusza z Hawany śladami Jana Pawła II do „jądra społecznych kontrastów”, do kraju Azteków.

Papież z Polski odwiedził Meksyk aż pięć razy nie tylko z powodu fascynacji kultem maryjnym, który nie umarł tam mimo długich lat prześladowania Kościoła. Rzeczywistość społeczna, gospodarcza i etniczna Meksyku dostarczyła mu dramatycznego materiału do przemyśleń. Wnioski znalazły się w jego „trylogii” - trzech wielkich encyklikach społecznych, dziś znacznie lepiej znanych katolikom latynoamerykańskim, niż europejskim.

Arcybiskup Buenos Aires, Borgoglio, zalecał ich uważne studiowanie - zwłaszcza trzeciej encykliki zatytułowanej „Sollicitudo rei socialis” (1993 r.) swym współpracownikom. Dotyczy ona niebezpieczeństwa źle pojętego rozwoju.

„Przepaść między bogatymi a biednymi staje się coraz bardziej dramatyczna, a rozwój gospodarczy obraca się przeciwko tym, których jest dziełem i którym ma służyć” – ostrzegał w niej Jan Paweł II na długo zanim te dysproporcje osiągnęły nawet w krajach rozwiniętych niewyobrażalne rozmiary.

Abp Bergoglio w swej pracy duszpasterskiej jako arcybiskup Buenos Aires i dwukrotnie przewodniczący Konferencji Episkopatu Argentyny miał bezpośrednio do czynienia z dramatycznymi konsekwencjami zjawisk, przed którymi przestrzegał w swej „trylogii” Jan Paweł II.

Na początku pierwszej dekady naszego stulecia Argentyna przeżyła najcięższy w swej historii kryzys gospodarczy. Kościół argentyński wystąpił w roli wielkiego obrońcy milionów Argentyńczyków ograbionych przez banki z ich oszczędności i zwalnianych masowo z pracy.

Podczas wizyty Franciszka w meksykańskim stanie Chiapas opanowanym przez potężne i wszechmocne gangi handlarzy narkotyków stało się coś, czego chyba najbardziej rząd Meksyku się obawiał. Zwłaszcza jeśli zważyć, że przywództwo tego papieża w świecie przekroczyło już wymiar czysto religijny.

W przemówieniu wygłoszonym podczas spotkania z wiernymi krytykował energicznie władze lokalne i centralne oraz wszystkich, którzy ponoszą winę za „cierpienia, upokorzenia, maltretowanie i nierówność”, na jakie skazana jest miejscowa rdzenna ludność indiańska, „pogardliwie traktowana i usuwana przemocą z własnej ziemi”.

W Meksyku liczy ona 11 milionów na 50 milionów Indian w całej Ameryce Łacińskiej.

W ciągu pięciodniowej wizyty Franciszka jego homilii i przemówień - także za pośrednictwem telewizji - słuchało 60 milionów Meksykanów.

Franciszek kontynuował misję św. Karola Wojtyły w rozdartym konfliktami społecznymi Meksyku.

„Kościół, aby móc zachować żywotność, musi być z człowiekiem ubogim, któremu jest potrzebna nade wszystko nadzieja” – ostrzegał Franciszek w swych homiliach, wskazując na zagrożenie, jakim jest „duch konsumizmu”.

Papież tak różny pod wieloma względami od świętego Jana Pawła II, z determinacją kontynuuje jego dzieło. Po trzech latach pontyfikatu jezuity, ojca Bergoglio, znajduje to wciąż nowe potwierdzenia. Najnowszym były przesłania jego podróży do Meksyku.

Mirosław Ikonowicz (PAP)