Deklaracje prezydenta USA Baracka Obamy w sprawach bezpieczeństwa to jest to, o co zabiegał pan prezydent Andrzej Duda – powiedział dziennikarzom dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski.

W kuluarach szczytu NATO w Warszawie Magierowski mówił, że 95 proc. rozmowy prezydentów Polski i USA było poświęcone sprawom bezpieczeństwa.

Prezydent Obama powiedział, że "około tysiąca amerykańskich żołnierzy będzie tutaj na zasadzie rotacyjnej, będzie służyło ramię w ramię z żołnierzami polskimi".

"Pan prezydent Obama zdecydowaną większość swojego wystąpienia (podczas oświadczeń dla mediów – PAP) poświęcił sprawom bezpieczeństwa oraz zaangażowania Stanów Zjednoczonych militarnego w Polsce i w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Ogłosił kilka ważnych decyzji, m.in. dotyczących tego, że Stany Zjednoczone będą państwem ramowym dla Polski. Wszyscy oczywiście się tego spodziewaliśmy, ale tym razem mamy ostateczne potwierdzenie tej decyzji" – powiedział Magierowski.

"To jest to, o co zabiegał pan prezydent Duda, także podczas swoich rozlicznych podróży zagranicznych, gdzie rozmawiał z kilkudziesięcioma przywódcami tak naprawdę i państw, i organizacji międzynarodowych, właśnie na temat wzmocnienia wschodniej flanki. Te decyzje, które zostaną, czy też zostały już ogłoszone na szczycie, to jest m.in. efekt tych działań" – przekonywał Magierowski.

Jeszcze przed szczytem państwa Sojuszu zdecydowały, że od 2017 r. w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności wojskowej na wschodniej flance w Polsce i trzech krajach bałtyckich będą stacjonowały wielonarodowe, batalionowe grupy bojowe, czyli wzmocnione i samodzielne bataliony, liczące po ok. tysiąc żołnierzy. Na szczycie NATO w Warszawie w piątek i sobotę mają zostać ogłoszone decyzje, które państwa będą przewodziły batalionom jako tzw. państwa ramowe, czyli będą odpowiedzialne za zebranie żołnierzy (wystawianych także przez innych sojuszników) i dowodzenie siłami. Do tej roli zgłosiły się USA, Wielka Brytania, Niemcy i Kanada.