Komisja Europejska uważnie przeanalizuje zastrzeżenia parlamentów krajów UE do jej propozycji zmiany dyrektywy o pracowników delegowanych - zapowiedziała komisarz ds. zatrudnienia Marianne Thyssen. Jej zdaniem projekt jest zgodny z unijną zasadą pomocniczości.

We wtorek KE otrzymała tzw. żółtą kartkę od parlamentów 11 państw UE, w tym Polski, w sprawie propozycji zmian w dyrektywnie o pracownikach delegowanych. Parlamenty uważają, że projekt Komisji narusza unijna zasadę pomocniczości, zgodnie z którą UE nie powinna regulować spraw, które mogą być lepiej rozwiązane przez same kraje członkowskie. KE musi poddać swój projekt ponownej analizie i może podjąć decyzję o jego podtrzymaniu, zmianie lub wycofaniu.

"Potraktujemy opinie parlamentów bardzo poważnie, przyjrzymy się wszystkim szczegółom i podejmiemy decyzję w Komisji. Nie wiem, kiedy to nastąpi, (...) ale na pewno będziemy działać sprawnie" - zapowiedziała Thyssen.

Jak podkreśliła, przygotowując propozycję zmiany dyrektywy o pracownikach delegowanych Komisja dokładnie sprawdziła, czy nie będzie ona naruszać zasady pomocniczości. "I naszym zdaniem nie było tu problemu" - powiedziała.

Przyznała, że nie spodziewała się zastrzeżeń, że propozycja może być niezgodna z zasadą pomocniczości. "Ale od początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, bo kraje członkowskie mają różne opinie w tej sprawie (rewizji dyrektywy - PAP). Po przedstawieniu propozycji mieliśmy odmienne reakcje. Niektóre kraje uznały, że nie idzie ona wystarczająco daleko, a inne - że idzie zbyt daleko" - dodała Thyssen.

"Na pewno mogę powiedzieć, że pozostanę przy swojej linii, którą kierowałam się, przygotowując propozycję. Jeżeli chcemy wspierać i ułatwiać mobilność pracowników w Europie, to potrzebujemy sprawiedliwych i jasnych zasad, które będą przestrzegane" - oświadczyła, zastrzegając, że to nie przesądza, jaka będzie decyzja KE co do dalszego losu propozycji.

Propozycja zmiany dyrektywy o pracownikach delegowanych przyjęta przez KE 8 marca zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE na pewien czas powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, jak pracownik lokalny, a nie tylko do płacy minimalnej. Miałby otrzymywać np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według propozycji, gdy okres delegowania pracownika przekroczy 2 lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego.

Polskie władze uważają, że zmiany w unijnych przepisach będą niekorzystne dla polskich firm świadczących usługi w innych krajach unijnych, które konkurują przede wszystkim niższą ceną. Z Polski pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE; w 2014 r. było to prawie 430 tysięcy na 1,9 mln (22,3 proc.).

"Żółtą kartkę" wobec propozycji KE zgłosiły parlamenty Polski, Bułgarii, Czech, Danii, Estonii, Chorwacji, Węgier, Łotwy, Litwy, Rumunii i Słowacji. Izby parlamentów tych krajów mają w sumie 22 głosy, przyznane przez unijny traktat. Aby uruchomić procedurę "żółtej kartki" w sprawie projektu przepisów UE, wystarczyło 19 głosów.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)