Były laburzystowski premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown nazwał w czwartek wieczorem utrzymanie kraju w Unii Europejskiej "kwestią patriotyzmu". Zaapelował do zwolenników pozostania w UE o bardziej pozytywny przekaz.
"To byłaby tragedia, gdyby ci, którzy mówią, że Wielka Brytania powinna wyjść z Unii, byli traktowani jako obóz patriotyczny, a ci, którzy chcą jej pozostania, byli postrzegani jak walczący o Europę przeciwko Wielkiej Brytanii" - mówił Brown w przemówieniu w think tanku Centre for European Reform w Londynie. W ten sposób włączył się do kampanii przed referendum w sprawie ewentualnego wyjścia W. Brytanii z UE, które odbędzie się 23 czerwca.
Jak przekonywał, przeciwnicy Brexitu powinni być "pozytywni, mieć zasady, być patriotyczni i angażować się z pasją".
Były premier (2007-10) oznajmił, że nie do końca odpowiada mu sposób argumentacji, polegający na formułowaniu ostrzeżeń przed gospodarczymi konsekwencjami opuszczenia UE."Oczywiście mamy obowiązek wskazywać na zagrożenia, ale wyborcy powinni mieć pozytywne powody, pokazujące, w jaki sposób Europa może poprawić standardy ich życia, środowiska czy perspektywy ich dzieci" - przekonywał. Dodał, że w kolejnych wystąpieniach, zaplanowanych na najbliższe tygodnie, przedstawi pozytywne argumenty i korzyści w dziedzinie rynku pracy czy bezpieczeństwa.
Brytyjski minister finansów George Osborne ostrzegł w tym tygodniu przed skutkami Brexitu. Przekonywał, że straty brytyjskiego rządu z tytułu spadku wpływów z podatków sięgnęłyby dziesiątków miliardów funtów.
Zdecydowane zaangażowanie Gordona Browna, urodzonego w Glasgow, przeciwko odłączeniu się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa, jest uważane za jeden z głównych powodów przegranej zwolenników niepodległości w referendum z 2014 roku - przypominają media.(PAP)