Chińczyk oskarżony o przekazanie obcemu mocarstwu ponad 150 tys. tajnych dokumentów został skazany na śmierć - podała we wtorek chińska telewizja państwowa. Mężczyzna dostarczał informacje dotyczące m.in. rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh).

42-letni technik komputerowy Huang Yu z prowincji Syczuan (Sichuan) w środkowych Chinach uzyskał dostęp do tajemnic państwowych jako pracownik jednej z instytucji rządowych, z której został następnie zwolniony za złe wykonywanie swoich obowiązków - pisze agencja Reutera.

Pod wpływem emocji mężczyzna skontaktował się z "zagraniczną organizacją szpiegowską" i zaproponował, że może sprzedać dokumenty, w których posiadanie wszedł jako pracownik ważnego urzędu. Po nawiązaniu kontaktu w krajach Azji Południowej, Huang regularnie przekazywał tajemnice dotyczące KPCh oraz spraw militarnych i finansowych. Do roku 2011, w którym został aresztowany, Huang udostępnił ponad 150 tys. dokumentów.

We wtorek Chiny po raz pierwszy obchodzą Narodowy Dzień Edukacji o Bezpieczeństwie. W ramach obchodów rozpoczęto kampanię "Niebezpieczna Miłość" ostrzegającą pracownice instytucji rządowych przed przystojnymi zagranicznymi szpiegami. Na billboardach przedstawiono historię atrakcyjnej chińskiej urzędniczki, która wchodzi w związek z rudym obcokrajowcem, nie mając świadomości, że jest on pracownikiem obcego wywiadu. Gdy dziewczyna wyjawia mu tajemnice rządowego biura propagandy, para zostaje aresztowana.

Jak zauważa agencja Reutera, w Chinach często dochodzi do wycieku tajemnic państwowych dotyczących najróżniejszych aspektów funkcjonowania państwa. Aby zwalczyć te zagrożenia, chiński prezydent Xi Jinping zarządził liczne reformy aparatu bezpieczeństwa. Jego działania niepokoją Zachód, gdyż przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa są postrzegane m.in. jako próba legitymizacji cenzury, a prawo antyterrorystyczne zezwala na interpretacje, zgodnie z którymi pokojowa działalność dysydentów może mieścić się w definicji terroryzmu.

Chińska Republika Ludowa konsekwentnie odrzuca wszelkie zarzuty dotyczące łamania praw człowieka, argumentując, że działania prowadzone są zgodnie z obowiązującym prawem - zaznacza Reuters. (PAP)