Najpóźniej za pół roku dowiemy się, jakie będą losy obywatelskiego projektu ustawy zakazującej przerywania ciąży. Oficjalnie resort zdrowia radykalnych zmian w tej kwestii nie zamierza postulować
/>
Nie wiadomo, czy autorom projektu obywatelskiego, o którym pisaliśmy we wczorajszym wydaniu DGP, uda się w trzy miesiące zebrać 100 tys. podpisów. Jeśli nie, Sejm nie będzie mógł się nim zająć. Ale to najmniej prawdopodobny wariant. Autorzy, Stowarzyszenie Pro-Life, już przygotowują się do intensywnej kampanii na ten temat poprzez m.in. organizację wystaw i wieców w obronie życia. – Z podpisami nie będzie na pewno problemu – uważa Mariusz Dzierżawski z Fundacji „Pro – prawo do życia”, która jest autorem projektu.
Formalna procedura legislacji ruszy w chwili złożenia projektu z podpisami do marszałka Sejmu. Posłowie będą mieli trzy miesiące, by się zapoznać z projektem w pierwszym czytaniu. Potem zostanie skierowany do dalszych prac. – Taki projekt należałoby przesłać przynajmniej do komisji i tam powinny się odbywać prace – uważa premier Beata Szydło. Argumentowała to m.in. tym, że PiS deklarował, iż trzeba skończyć z tymi czasami, gdy obywatelskie projekty ustaw trafiały do kosza.
Co potem, nie wiadomo. Ustawa o obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej nie przewiduje specjalnego trybu postępowania po chwili, kiedy projekt przejdzie pierwsze czytanie. Później może utknąć podczas prac w sejmowych komisjach, najprawdopodobniej zostanie bowiem skierowany do komisji zdrowia oraz komisji rodziny. Tu ewentualnie zostanie zablokowany albo przejdzie gruntowną zmianę.
Na pewno może liczyć na spore poparcie wśród posłów klubu PiS. – Co do zasady popieram ideę, ale muszę poznać szczegóły tego rozwiązania, dziś ich nie znam – robi unik poseł Arkadiusz Mularczyk.
Podobnie uważa kilku innych posłów PiS. Dlatego PiS może szukać wyjścia przez przedłużanie prac nad projektem. Bo poddanie go pod głosowanie z dużym prawdopodobieństwem będzie oznaczać, że wejdzie w życie. Nawet gdyby część posłów PiS nie zagłosowała, to dostanie poparcie od Kukiz’15 lub PSL. – U nas nie będzie dyscypliny, ale z poprzednich głosowań w podobnych sprawach widać, że większość klubu może być za projektem obywatelskim – ocenia prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Za może zagłosować także część PO.
Również minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, choć nie stawia sprawy jednoznacznie, uważa, że obecne przepisy są niepokojące. Jest zdania, że, jak to określa, potrzebna nam refleksja na temat nienaruszalności życia. Jako przykład podaje dopuszczalność przerywania ciąży z powodu zespołu Downa. Razem z wiceministrem zdrowia Jarosławem Pinkasem zwracają uwagę, że niedawno prezydent Andrzej Duda otwierał paraolimpiadę, w której udział brały osoby z tym rodzajem niepełnosprawności. – Nad czymś takim nie możemy przejść do porządku dziennego. To katastrofa cywilizacyjna – opisał minister zdrowia to, co stało się w warszawskim szpitalu Świętej Rodziny, gdzie po dokonanej terminacji ciąży dziecko żyło jeszcze 22 minuty i nikt nie udzielił mu żadnej pomocy.
Zdaniem ministra bywają okoliczności, w których lekarz musi dokonać wyboru i podjąć decyzję o ratowaniu matki, a nie dziecka. – Muszą istnieć jakieś ramy prawne, w których można to bezpiecznie zrobić. Sposobów na uregulowanie jest kilka i nad tym trzeba się zastanowić – przekonuje Radziwiłł.
Jego słowa wskazują, że optowałby za zmianą przepisów, a przynajmniej ograniczeniem możliwości dokonywania aborcji przy niektórych wadach, jakim jest m.in. zespół Downa. To zresztą niejedyna kwestia, która może zostać zaostrzona. Bo jeżeli projekt obywatelski nie przejdzie w takiej wersji, w jakiej został zgłoszony, może być zmieniony w kilku punktach i wejść w życie jako nowa ustawa, kasując tzw. kompromis aborcyjny, czyli prawo obowiązujące dzisiaj.
Obecnie powody dopuszczające legalną aborcję są trzy: zagrożenie życia i zdrowia matki, wada płodu, ciąża z powodu gwałtu. Możliwości zaostrzenia tych zapisów jest kilka. Można wykluczyć jeden z powodów. Ale można też doprecyzować przepisy mówiące o uszkodzeniach płodu, dopuszczających do przerwania ciąży. Na przykład dodać listę chorób, które nie mogą być uznane za powód do legalnej aborcji, albo na odwrót: stworzyć listę wad uprawniających do niej. Dziś kwestia niedoprecyzowania budzi wątpliwości wśród prawników i lekarzy.
Wśród spraw, które mogą zostać zmienione, może być zapis o prawie do odmowy wykonania zabiegu przez lekarza, tzw. klauzuli sumienia. Niedawno w wywiadzie dla DGP Konstanty Radziwiłł mówił, że lekarz może wycofać się z zabiegu, jeżeli „oczekiwanie wyrażone przez pacjenta nie jest zgodne z wyznawanymi przez niego wartościami”. Pod warunkiem że nie oznacza to zagrożenia życia dla chorego.
Sprawa ta nie jest określona w obecnych przepisach.
Autorzy projektu obywatelskiego idą na całość. – Walka będzie bezkompromisowa – zapowiada Mariusz Dzierżawski. Jest przekonany, że sejmowa arytmetyka zagwarantuje im antyaborcyjny sukces.