Licznik dni, które upłynęły od wydania orzeczenia TK ws. nowelizacji ustawy o Trybunale autorstwa PiS, ustawili w środę naprzeciwko siedziby kancelarii premiera przedstawiciele KOD. Licznik ma przypominać rządowi o braku publikacji orzeczenia w Dzienniku Ustaw.

Przed KPRM wciąż stoją również namioty Partii Razem - która zapowiedziała jednak zakończenie swojej pikiety w czwartek po południu - oraz Komitetu Obrony Demokracji Przed PiS - organizacji, która uznaje szyld KOD, ale sprzeciwia się przywództwu Mateusza Kijowskiego.

Odsłonięcie licznika KOD nastąpiło w środę o godzinie 13. - 7 dni po tym, gdy Trybunał rozpoczął ogłaszanie swojego orzeczenia.

"Ten wyrok można było w ciągu kilku godzin dosłownie opublikować, ale 7 dni to jest przyzwoity termin na publikację wyroku, taki zgodny z urzędniczą przyzwoitością i z podstawowymi zasadami państwa prawnego. W przypadku, kiedy jest to ponad 7 dni, to zaczyna to być jawne łamanie prawa i w związku z tym postanowiliśmy przypominać pani premier, że ten obowiązek nad nią ciąży, i że czas płynie, i że z każdym dniem jej wykroczenie jest coraz większe" - mówił lider KOD Mateusz Kijowski.

Podkreślał, że na rządzie spoczywa "konstytucyjny obowiązek niezwłocznego opublikowania każdego wyroku wydanego przez TK". "Ponieważ rząd unika tej publikacji, ponieważ rząd udaje, że ma jakieś uprawnienia pozaprawne, postanowiliśmy w sposób wyrazisty liczyć czas i pokazywać, co dla rządu Prawa i Sprawiedliwości oznacza niezwłoczna publikacja wyroku, czyli wywiązywanie się z konstytucyjnych obowiązków" - dodał.

Lider KOD zapowiedział, że licznik będzie stał przed siedzibą KPRM "tak długo, aż rząd wyrok opublikuje". "W ramach kontynuacji liczenia będziemy codziennie o godzinie 13 będziemy zmieniać cyfry na tym liczniku, zmieniać liczbę oznaczającą liczbę dni, które minęły od czasu publikacji wyroku, tak, żeby pani premier, za każdym razem przychodząc do pracy, wychodząc z pracy, żeby jej urzędnicy widzieli, ile już czasu łamią prawo" - powiedział Kijowski.

Przedstawiciele rządu i PiS uważają, że ponieważ TK badał nowelizację ustawy o Trybunale w 12-osobowym składzie, orzeczenie z 9 marca jest nieważne. Jak ocenił minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, sędziowie TK działali bezprawnie i ich - jak to określają - orzeczenie nie ma mocy prawnej i nie jest wiążące.

Premier Beata Szydło mówiła, że jej obowiązkiem jest publikowanie w Dzienniku Ustaw tych orzeczeń TK, które podjęto na mocy obowiązującego prawa, w związku z czym nie może "łamać konstytucji" i nie może "takiego dokumentu publikować". Z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek oświadczył, że "komunikat" Trybunału Konstytucyjnego nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i rząd nie może tego komunikatu opublikować.

Przed kancelarią premiera końca dobiega trwająca od ubiegłej środy pikieta Partii Razem. Ugrupowanie zapowiedziało, że w środę ostatni wieczór funkcjonować będzie miasteczko namiotowe ugrupowania. W "kulminacyjny wieczór" odwiedzić protestujących mają m.in. b. polityk i działacz opozycji demokratycznej w okresie PRL prof. Karol Modzelewski i wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski.

"Czekaliśmy przez 7 dni na to, żeby pani premier opublikowała wyrok TK w przewidzianym prawnie terminie. Naszym celem było pokazanie, że są osoby, którym na tej publikacji zależy. Jeżeli nie opublikuje do jutra do 14, to zbieramy się protestować w innej formie, bronić całej konstytucji, ponieważ, jak wcześniej wykazywaliśmy, pewne artykuły - dotyczące m.in. praw pracowniczych, lokatorskich, służby zdrowia, edukacji czy związków zawodowych - nie są w Polsce przestrzegane od lat" - powiedziała PAP Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Razem.

Jak zastrzegła, nie oznacza to, że jej ugrupowanie "odpuści" w sprawie publikacji orzeczenia TK. "O sprawie Trybunału nie zapominamy; będziemy na pewno podejmować kolejne działania i wymyślać kolejne sposoby na to, żeby przymusić rząd do ogłoszenia legalnie wydanego orzeczenia" - zapowiedziała. "W środę wieczorem spotyka się w tej sprawie sztab protestacyjny partii" - dodała Zawisza.

Namiotów sprzed KPRM nie zwija natomiast Komitet Obrony Demokracji Przed PiS-em. W czwartek o godz. 12. ma rozpocząć się głodówka jednego z liderów tej organizacji Andrzeja Miszka w intencji publikacji orzeczenia Trybunału. Jak powiedziała PAP jedna z protestujących przedstawicielek KOD PP Teresa Górska, głodówka jest "suwerenną decyzją" Miszka, ale inni działacze będą go wspierać i zapewniać opiekę.

Wyjaśniając stosunek jej organizacji do KOD kierowanego przez Mateusza Kijowskiego Górska mówiła, że z organizacją Kijowskiego łączy ich "wspólny cel: przestrzeganie prawa, praworządność i żeby Trybunał był odblokowany, i żeby sędziowie zostali zaprzysiężeni". "Poróżniły nas niuanse" - dodała. O szczegółach konfliktu nie chciała mówić, ponieważ liczy jeszcze na to, że dojdzie do porozumienia pomiędzy KOD PP a macierzystą organizacją.

Inaczej relacje między dwiema organizacjami widzi lider KOD. "Trudno mi powiedzieć, czym jest Komitet Obrony Demokracji Przed PiS-em, z całą pewnością nie jest to Komitet Obrony Demokracji" - powiedział, pytany przez dziennikarzy o drugi Komitet. Kijowski przyznał, że jeden z członków KOD PP był jednym ze współzałożycieli KOD, jednak - jak dodał - "następnie postanowił działać na własną rękę".

Kijowski był też w środę pytany przez dziennikarzy o zapowiadaną głodówkę Miszka. "To jest zdecydowanie przedwczesna decyzja. Trzeba stosować reakcje adekwatne do okoliczności" - ocenił.

Protesty środowisk domagających się opublikowania przez rząd orzeczenia TK trwają przed siedzibą KPRM od środy. Miasteczko namiotowe stworzyli tam wówczas przedstawiciele Partii Razem, którzy m.in. wyświetlali treść orzeczenia na elewacji budynku kancelarii oraz organizowali zbiorowe czytania konstytucji.