Krym nadal odcięty od świata i skazany na Rosję. Mieszkańcy anektowanego półwyspu chwalą nowych gospodarzy za inwestycje drogowe, a jednocześnie skarżą się na drożyznę, bezrobocie i korupcję.

Na Półwyspie Krymskim nie działają zagraniczne sieci telefonii komórkowej. Internet funkcjonuje z przerwami. Międzynarodowymi kartami kredytowymi można zapłacić tylko w nielicznych hotelach. Większość bankomatów obsługuje tylko te wydane przez rosyjskie instytucje.

Mieszkańcom Krymu najtrudniej zaakceptować coraz większe bezrobocie i gwałtowny wzrost cen. "Ciężko się żyje, gdy drożeją z dnia na dzień owoce, warzywa i inne podstawowe produkty spożywcze" - mówi korespondentowi Polskiego Radia szefowa miejscowej Polonii Józefa Myszkowska.

Wielu mieszkańców półwyspu skarży się na nepotyzm i korupcję. Natomiast chwalą Rosję za inwestycje drogowe. Remonty trwają na trasach dojazdowych do najważniejszych ośrodków turystycznych nad Morzem Czarnym i w najuboższych dzielnicach Symferopola.