Niedługo spora część z nas nie pójdzie na referendum – wynika z sondaży. Ani na wrześniowe, ani na październikowe. Dlatego proponuję w listopadzie zorganizować kolejne i zadać w nim znacznie istotniejsze pytanie. Czy jesteś za tym, żeby w Polsce obowiązywało nadal prawo ciążenia? Tak lub nie.
Prawo ciążenia ma wbrew pozorom bardzo duże znaczenie. Większe niż JOW-y czy wiek emerytalny. To ono powoduje, że większość z nas stąpa po ziemi, zamiast unosić się w powietrzu jak balonik. Ale ma też wiele aspektów sprzecznych z polską tradycją, historią i kulturą narodową. Nie mówiąc już o gospodarce, poddanej w ten sposób obcemu prawu.
Przede wszystkim prawo to zostało nam narzucone z zewnątrz, przez obcego nam Izaaka Newtona. Wprawdzie w całej tej legendzie jest jeden bliski polskiej duszy i wyobraźni akcent – jabłko, które rzekomo spadło mu na głowę. Na marginesie, dla tych, którzy nie wiedzą, jabłko to innowacyjny polski produkt podbijający światowe rynki, w przeciwieństwie do produktów Apple, które są znacznie mniej innowacyjne. Jedno jabłko nie zmienia faktu, że samo imię Izaak wskazuje, iż Newton był kimś wyjątkowo obcym.
Jakim więc prawem Newton prawo ciążenia Polsce narzucił? Czy Polska, akceptując u siebie takie prawo, nie traci suwerenności? Nie staje się czasem kondominium? Kilka miesięcy temu czytałem interesujący artykuł naukowy profesora z Nowego Tomyśla. Dowodził on, pryncypialnie i rzeczowo, że gdyby w Polsce nie obowiązywało prawo ciążenia, Polakom żyłoby się znacznie lżej. A tak prawo ciążenia nas tłamsi, przydusza do ziemi, ulecieć ponad poziomy nie pozwala.
Sprowadzam kwestię tak ważnego „święta demokracji”, jakim jest referendum, do absurdu? O, nie. To politycy sprowadzili referendum do absurdu. Pierwszy był Bronisław Komorowski, który użył referendum instrumentalnie, po to, żeby w II turze wyborów prezydenckich przyciągnąć elektorat Pawła Kukiza. Nie udało się, bo było to zbyt grubymi nićmi szyte. Jego nieopatrzny krok otworzył furtkę następcy do ogłoszenia kolejnego referendum, żeby pytaniem o obniżenie wieku emerytalnego zmobilizować do głosowania w wyborach parlamentarnych elektorat, który nie ma pojęcia o demograficznych megatrendach, jak nazywają to zjawisko socjolodzy i ekonomiści.
Megatrendy mają to do siebie, że pojawiają się równocześnie na całym świecie. Dlatego że świat stał się powiązany gospodarczo i kulturowo jak nigdy dotąd. Do najważniejszych megatrendów należą te związane z demografią. Zarówno w Chinach, w Indiach, w obu Amerykach i w Europie następuje starzenie się społeczeństw. Bo rodzi się znacznie mniej dzieci, a równocześnie rośnie długość życia. Tylko w latach 2001–2013 średnia długość życia mężczyzn w Polsce wydłużyła się z 66 do 73 lat. W tej sytuacji podnoszenie wieku emerytalnego, bez względu na to, jak bardzo bylibyśmy temu przeciwni, jest koniecznością. W Polsce tak samo jak i w Chinach. Podobnie jak prawo ciążenia, które obowiązuje – o zgrozo – nawet w Chinach.
Zamiast zajmować się rzeczywistymi problemami, przez pięć lat politycy karmili nas absurdalną dyskusją o tym, czy prezydencki samolot na lotnisku pod Smoleńskiem spadł w wyniku zamachu, czy nie. Swoją drogą „zamach smoleński” był marketingowym majstersztykiem. Gdyby ktoś potrafił sprzedawać proszek do prania tak jak eksperci od „zamachu” trotyl, zrobiłby fortunę. Uwierzyło w to aż 22 proc. Polaków.
Podobnie absurdalna jest w trwającej kampanii wyborczej dyskusja o rzekomej „Polsce w ruinie”. Zwolennicy jednej partii, poszukując za wszelką cenę ruin, dokopali się podobno do śladów krypty sprzed 1000 roku. Będzie to epokowe odkrycie archeologiczne. Gorzej idzie zwolennikom drugiej partii, bo twierdząc, iż Polska kwitnie, a ludziom żyje się dostatnio, dają ślepą wiarę własnej opowieści i podobnie tracą kontakt z rzeczywistością, która niestety nieco skrzeczy.
A może właśnie o to chodzi, żeby rzeczywistość skrzeczała sobie cicho i żeby jej nie było słychać. Skrzeczenie takiej paskudy można zagłuszyć tubalnym, publicznym teatrem absurdu. Politycy w ten sposób odrywają się od rzeczywistości, jakby już dawno przegłosowali nieistnienie prawa ciążenia. Psują państwo i demokratyczne instytucje.
Bez względu na to, którzy politycy wygrają październikowe wybory, za cztery lata czeka nas prawdopodobnie kolejna kampania. I następne – pewnie niejedno – referendum. Już teraz zgłaszam obywatelskie pytania i czekam na 6 milionów podpisów. Czy jesteś za tym, żeby przenieść Wawel do Torunia? Albo idąc jeszcze dalej – czy jesteś za tym, żeby Polska wystąpiła z Układu Słonecznego? Tak lub nie.