Najwyższa Izba Kontroli - krytycznie o poszukiwaniach osób zaginionych, prowadzonych przez policję. W specjalnym raporcie NIK wytknęła funkcjonariuszom między innymi niewłaściwe korzystanie z procedur, co może się przekładać na skuteczność tych poszukiwań. Policja się z tymi wnioskami nie zgadza.

Kontrolerzy sprawdzili, jak policjanci stosują obowiązujące regulacje w przypadku zaginięcia człowieka, a przede wszystkim to, czy prawidłowo kwalifikują zaginięcie do jednej z trzech kategorii procedur. Okazuje się, że w niemal połowie kontrolowanych jednostek policji funkcjonariusze robili to nieprawidłowo, nie nadając zgłaszanej sprawie kategorii adekwatnej do okoliczności.

Te błędy przekładały się z kolei na opóźnienia w poszukiwaniach. NIK jako przykład podaje tu słynną sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek w Sopocie w 2010 roku. Nadanie postępowaniu złej kategorii spowodowało, że po otrzymaniu zgłoszenia nie podjęto od razu istotnych działań, między innymi nie zabezpieczono monitoringu. Zrobiono to dopiero po 7 dniach.

W związku z wynikami kontroli NIK skierowała stosowne wnioski do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i do Komendanta Głównego Policji, zalecające usprawnienie systemu poszukiwania osób zaginionych.

A policja z wnioskami Najwyższej Izby Kontroli się nie zgadza. Rzecznik Komendy Głównej inspektor Krzysztof Hajdas podkreślił, że nie są one nowe, a w tej sprawie w ostatnich latach dużo się zmieniło. Jako przykład podał system Child Alert, uruchomiony we współpracy z mediami. Poza tym - dodał Hajdas - większość zaginionych osób jednak się odnajduje. "A jeżeli chodzi o poszukiwania, to mają one pewną specyfikę, ale zdecydowanie nie zgadzamy się z tezami NIK" - zakończył policjant.