W Wielkiej Brytanii mnożą się głosy radzące premierowi Davidowi Cameronowi ostro negocjować w Brukseli warunki ewentualnego pozostania w Unii Europejskiej i nie obawiać się możliwości wystąpienia z niej.

Dziś opublikowano w Londynie szczegółową, 1000-stronicową analizę wszystkiego, co w Unii złe, dobre i obojętne, a wniosek z tego raportu, że to Unii powinno zależeć na pozostaniu Wielkiej Brytanii, a nie odwrotnie.

Autorzy raportu, to biznesmeni najwyższego kalibru. Są wprawdzie niechętni ograniczeniom narzucanym przez Brukselę, ale nie z góry nastawieni negatywnie do pozostania w Unii. Ich zdaniem, Wielka Brytania może w niej odnosić sukcesy, ale tylko jeśli dojdzie w niej do reform. Jeśli nie - korzystniej dla kraju będzie wystąpić. Wartość raportu tkwi w analizie twardych faktów, jak na przykład, że tylko niecałe 5% brytyjskich firm bezpośrednio eksportuje do państw Unii, ale wszystkie muszą się stosować do jej kosztownych norm.

Równolegle z publikacją tego raportu, głos w sprawie Unii zabrał burmistrz Londynu. Boris Johnson opublikował artykuł, w którym wini za grecki kryzys i za bolączki strefy euro zawłaszczenie przez Unię prerogatyw narodowych państw członkowskich w zamian za niespełnioną obietnicę wzrostu
gospodarczego i dobrobytu.