Wśród wielu informacji o pożarze mostu Łazienkowskiego była i ta, że znajdują się pod nim kable światłowodowe prowadzące do komputerów w Ministerstwie Obrony Narodowej. Moim zdaniem ta wiadomość powinna stanowić tajemnicę państwową. Fakt, że nie ma cenzury, nie powinien oznaczać u dziennikarzy braku rozsądku i poczucia obywatelskiej odpowiedzialności. Oczywiście, zdumiewające było magazynowanie desek pod mostem, ale jeszcze bardziej zdumiewający i karygodny był brak skutecznej ochrony tego ważnego obiektu strategicznego.
Od czasu, kiedy pewien znany polski polityk opublikował nazwiska pracowników i współpracowników polskiego wywiadu, bezkarność w ujawnianiu tajemnic państwowych nie dziwi. Publikacja ta na wiele lat przekreśliła możliwość pozyskiwania przez polski wywiad współpracowników z państw obcych. Wywiadowcy są ryzykantami, ale nie samobójcami. Minimum, którego oczekują – to ochrona przed zdemaskowaniem.
Wspomniany polityk w swoim czasie chwalił się, że ambasadorzy państw zachodnich dziękowali mu za przekazanie wykazów polskich wywiadowców, którzy przed 1989 r. działali na terenie tych państw. Wdzięczni ambasadorzy jednak nie przekazali swemu rozmówcy wykazów agentów własnych służb, którzy działali na terenie Polski. Ci najlepiej uplasowani prawdopodobnie po 1989 r. kontynuowali bądź nadal kontynuują swą działalność. Zmiana ustroju nie musi przecież powodować rezygnacji z wywiadowczego rozpoznania.
Jak stwierdził prezydent Richard Nixon, szpiegują się nawzajem i państwa zaprzyjaźnione. Stany Zjednoczone i Izrael są sojusznikami. Kiedy jednak okazało się, że oficer amerykańskiego wywiadu pracował dla wywiadu Izraela, to został skazany na 25 lat więzienia. Prośba premiera Izraela skierowana do prezydenta Clintona o skrócenie okresu odbywania kary nie została uwzględniona.
Cele działalności wywiadowczej wobec państw zaprzyjaźnionych bywają różne. Na płaszczyźnie politycznej – podobnie jak w stosunku do państw wrogich – występuje potrzeba weryfikacji oficjalnej polityki („wiemy, co mówią, sprawdzamy, co robią”). Podręcznikowy przykład to działalność brytyjskiego wywiadu w III Rzeszy w latach 30. XX w., kiedy to Hitler deklarował pokojowe zamiary i pragnienie „zjednoczenia” wszystkich mówiących po niemiecku. Winston Churchill – informowany przez wywiad o ogromnej rozbudowie niemieckiego lotnictwa i marynarki wojennej – zdawał sobie sprawę z przygotowań do agresji zagrażającej Wielkiej Brytanii i jej imperium. W odróżnieniu od innych polityków brytyjskich nie łudził się, że aneksja Austrii i Sudetów zaspokoi apetyt Hitlera.
Inny ważny motyw szpiegowania sojuszników to wspomaganie pozycji konkurencyjnej własnych przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych. W 1994 r. powstała w USA Narodowa Rada Polityki Kontrwywiadowczej (National Counterintelligence Policy Board) zajmująca się problematyką szpiegostwa gospodarczego. Krzysztof M. Księżopolski w książce „Ekonomiczne zagrożenia bezpieczeństwa państw” podaje, że według ocen tej rady amerykańskie straty wynikłe ze szpiegostwa wynoszą około 2 mld dol. miesięcznie: „Państwami, które prowadzą działania szpiegowskie, są Rosja, Chiny, Północna Korea, Wietnam, a także państwa uznawane za przyjazne – Niemcy, Francja itp.”. Autor zwraca uwagę na współpracę rządów i przedsiębiorstw w dziedzinie działań wywiadowczych: „Niemcy powierzają zabezpieczenie tajemnic państwowych własnym firmom, takim jak Siemens oraz Deutsche Telekom, a niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zrezygnowało z prowadzenia wideokonferencji z przedstawicielstwami zagranicznymi, ponieważ zdaniem ministerstwa są one transmitowane poprzez siedzibę CIA w Denver”.
W stosunkach pomiędzy państwami zaprzyjaźnionymi usuwanie dokuczliwych szpiegów nie zawsze następuje poprzez aresztowania, procesy czy też sankcje dyplomatyczne (uznanie szpiega – dyplomaty za persona non grata).
W latach 70. do pracy w ambasadzie polskiej w Paryżu przybył oficer wywiadu cywilnego posiadający paszport dyplomatyczny. Po kilku tygodniach umówił się na spotkanie ze swym francuskim informatorem. Jednakże zamiast tego ostatniego zjawił się ktoś inny z legitymacją służbową francuskiego kontrwywiadu i podał kilka informacji świadczących o tym, że niedyplomatyczna działalność polskiego rozmówcy była mu dobrze znana. Następnie przypomniał, że prezydent Valery Giscard d’Estaing i Edward Gierek często się spotykają i kształtują przyjazne stosunki polsko-francuskie. Aby tych stosunków nie zakłócać, zaproponował polskiemu wywiadowcy, aby ten „z przyczyn osobistych” złożył rezygnację z dalszej pracy w ambasadzie i w ciągu dwóch tygodni wyjechał z Francji. Polski dyplomata – wywiadowca z tej przyjacielskiej propozycji skorzystał.
W okresie zimnej wojny służby wywiadowcze wykonywały czasami funkcje bardzo nietypowe. Kiedy Gierek chciał wyjechać do USA na rozmowy z prezydentem Geraldem Fordem, to dyskretne zadanie załatwienia zaproszenia nie zostało przekazane ambasadzie w Waszyngtonie, lecz... oficerowi wywiadu cywilnego. Ambasada i rezydentura wywiadu miały odrębne kanały łączności. Kanał wywiadowczy został uznany za bardziej hermetyczny. Oficer zgłosił się do prof. Zbigniewa Brzezińskiego z prośbą o pomoc. Profesor wiedział, z kim rozmawia. Zastrzegł, że jego kontakty z administracją republikańską nie są zbyt bliskie. Tym niemniej sprawę załatwił i Gierek został zaproszony do Waszyngtonu. Pod koniec wizyty Ford i Gierek podpisali wspólną deklarację, w której znalazła się prawno-dyplomatyczna formuła oznaczająca uznanie przez USA ostatecznego charakteru zachodniej i północnej granicy Polski.