Niemcy i Indie wyprzedziły Rosję pod względem liczby miliarderów. Ukraina ma ich zaś o połowę mniej niż w ubiegłorocznym zestawieniu „Forbesa”. Posiadacze fortun potracili krocie. Na ich miejsce przychodzą nowi.
Grzegorz Kołodko, były wicepremier / Dziennik Gazeta Prawna
Konflikt na Ukrainie, sankcje nałożone z tego powodu na Rosję oraz silny dolar przetrzebiły majątki oligarchów ze Wschodu. Największymi przegranymi tegorocznej listy miliarderów tygodnika „Forbes” są Rosjanie, co rodzi pytanie, jak długo jeszcze – w sytuacji, gdy ich fortuny topnieją – będą popierać politykę Władimira Putina.
Ciekawe są wyniki dotyczące Ukrainy. Najbogatszym oligarchą w tym kraju, mimo dużych strat, nadal pozostaje główny sponsor ekipy Wiktora Janukowycza Rinat Achmetow. Skurczył się też majątek Ihora Kołomojskiego, który po Majdanie został gubernatorem Dniepropetrowska i sponsorem formacji ochotniczych walczących z Rosjanami. Z listy wypadł za to prezydent Petro Poroszenko, który jeszcze w 2014 r. dysponował majątkiem 1,3 mld dol.
W wymiarze globalnym rośnie zarówno liczba miliarderów, jak i ich majątki. Na całym świecie jest obecnie 1826 osób, które mają co najmniej 1 mld dol. To o 181 więcej niż w zeszłym roku, a zarazem nowy rekord w 29-letniej historii listy miliarderów. Łącznie mają oni 7 bln dol., podczas gdy majątek zeszłorocznych miliarderów wynosił 6,4 bln. Z tego trendu w sposób najbardziej zauważalny wyłamują się Rosjanie i Ukraińcy. O ile w zeszłym roku na liście miliarderów było 111 Rosjan, w tym roku jest ich już tylko 88. W ten sposób Rosja spadła z trzeciego na piąte miejsce na świecie. Wyprzedzają ją nie tylko Amerykanie i Chińczycy, ale także Niemcy oraz Hindusi. W przypadku Ukrainy liczba miliarderów zmalała w ciągu roku z dziewięciu do pięciu.
Fakty świadczące o tym, że wydarzenia ostatniego roku mocno uszczupliły majątki oligarchów ze Wschodu, można mnożyć. W zeszłym roku w pierwszej setce najbogatszych na świecie było ich dziesięciu, w tym roku jest ich sześciu. Rok temu najbogatszy Rosjanin Aliszer Usmanow z majątkiem wartym 18,6 mld dol. zajmował 40. miejsce na świecie. Teraz najwyżej na liście jest Władimir Potanin, ale jego 15,4 mld daje mu już dopiero 60. pozycję. Usmanow, którego fortuna zmniejszyła się o 4,2 mld, spadł na miejsce 61.
Działający przede wszystkim w branży metalurgiczno-wydobywczej Potanin jest też jednym z naprawdę nielicznych rosyjskich oligarchów, których majątek i pozycja na liście wzrosły. W zeszłym roku miał 12,6 mld, co dawało mu miejsce 86. Wśród 20 najbogatszych Rosjan jeszcze tylko prezes i główny akcjonariusz Siewierstali Aleksiej Mordaszow poprawił swój stan posiadania – z 10,5 do 13 mld (awans z 111. na 89. miejsce). Ponadto Roman Abramowicz utrzymał się na 137. pozycji z dokładnie taką samą wyceną aktywów. Cała reszta z czołówki najbogatszych straciła, przy czym zdarzały się upadki bardzo spektakularne. Szef konglomeratu Sistiema Władimir Jewtuszenkow przed rokiem miał majątek o wartości 9 mld dol., co dawało mu 141. miejsce na świecie. Dziś ma już tylko 2,9 mld i pozycję 663., choć w jego przypadku jedną z przyczyn zubożenia był fakt, że trafił do aresztu.
W większości przypadków topnienie majątków było jednak spowodowane pogarszającą się sytuacją gospodarczą Rosji, do czego przyczyniły się zarówno zachodnie sankcje, jak i spadek cen surowców – zwłaszcza ropy naftowej – na światowych giełdach. Jedno i drugie doprowadziło do załamania się kursu rubla, który między zeszłorocznym a tegorocznym rankingiem „Forbesa” stracił na wartości w stosunku do dolara ponad 41 proc. Choć bez sankcji i kryzysu ich majątki liczone w dolarach też trochę by się zmniejszyły, bo w zeszłym roku amerykańska waluta umacniała się wobec wszystkich. Trudno nie dostrzec, że konflikt na Ukrainie te straty zwielokrotnił. Do tej pory rosyjscy oligarchowie w większości popierali politykę Kremla, co dawało im pewną gwarancję spokoju. Topniejące majątki mogą jednak skłonić ich do przemyślenia tego, czy z ukraińską awanturą Putina jest im po drodze.
Rewolucja i wojna odbiły się również na Ukraińcach. W ich wypadku wnioski nie są oczywiste. Ihor Kołomojski poparł rewolucję, ale w zestawieniu „Forbesa” spadł z 828. miejsca w 2014 r. na 1415. dziś. Jego majątek zmniejszył się z 2,1 mld do 1,3 mld dol. Miliard stracił też wywodzący się z tego samego kręgu biznesowego co Kołomojski Hennadij Boholubow (obecnie ma 1,3 mld). Sprzyjający nowym władzom Wiktor Pinczuk, prywatnie zięć eksprezydenta Łeonida Kuczmy, dziś biorącego udział w negocjacjach pokojowych dla Zagłębia Donieckiego, w ciągu roku stracił ponad połowę majątku.
Podobnie Achmetow. Człowiek, którego majątek rósł wraz z sukcesami wyborczymi Partii Regionów, stracił prawie 6 mld dol. Jego przypadek pokazuje, jak zmienił się ukraiński oligarchat. Achmetow nadal jest najbogatszym Ukraińcem, ale nie ma udziału we władzy. I to nie tylko w Kijowie. Również w rodzinnym Doniecku, w którym pojawiły się nowe, separatystyczne elity. Podobnie Wadym Nowynski, ten sam, który podczas Majdanu brał udział w rozmowach z Radosławem Sikorskim i Frankiem-Walterem Steinmeierem. Nieformalny kurator administracji Janukowycza z ramienia Achmetowa w ogóle wypadł z zestawienia.
Kołodko w instytucie kasjera Janukowycza
Były wicepremier Grzegorz Kołodko należy do rady naukowej rosyjskiego instytutu, na którego czele stoi dawny wicepremier Ukrainy Serhij Arbuzow – wynika z informacji Dziennik.pl. W ojczyźnie ten sam Arbuzow jest poszukiwany listem gończym za korupcję. W czasach Wiktora Janukowycza był kasjerem Rodziny, grupy oligarchicznej budowanej wokół prezydenckiego syna Ołeksandra.
Rada naukowa Centrum Badań Rozwoju Gospodarczego i Socjokulturowego Państw WNP, Europy Środkowej i Wschodniej (RESCUE) składa się z siedmiu naukowców, a na jej czele stoi Rusłan Grinberg z Rosyjskiej Akademii Nauk. – Nie tylko obecnie, ale i wcześniej nie utrzymywałem żadnych kontaktów z Arbuzowem. Nigdy z nim nawet nie rozmawiałem. W czerwcu 2014 r. zostałem zaproszony do Petersburga przez prof. Grinberga, uczonego o międzynarodowej reputacji, na konferencję na temat uwarunkowań i perspektyw przezwyciężenia kryzysu na linii Rosja-Ukraina-UE – mówi nam prof. Kołodko.
Serhij Arbuzow formalnie jest przewodniczącym Stowarzyszenia RESCUE. W swojej poprzedniej roli w latach 2012–2014 był wicepremierem. 2012 r. to nieprzypadkowa data. Wtedy prezydent Janukowycz zaczął transferować pełnomocnictwa i kontrolę nad przepływami finansowymi przyjaciołom i znajomym swojego syna. Arbuzow studiował z Ołeksandrem Janukowyczem na jednej uczelni.
Jak wynika z naszym ustaleń, Kołodko nie utrzymywał ożywionych relacji z instytutem. Gościł w nim na jednej konferencji, podczas której nie firmował poglądów Kremla.
„Porównując pozycje startowe Polski i Ukrainy sprzed 25 lat, Kołodko zauważa, że w Polsce istniało jasne zrozumienie tego, dokąd dążyć – do UE. I dlatego reformy w tym kraju przyniosły pozytywny efekt. Według niego polska gospodarka, jak i w ogóle polityka społeczna, znajdują się w relatywnie najlepszym położeniu od 500 lat” – pisze agencja Rossija Siegodnia.
– Nigdy nie otrzymywałem z tego tytułu jakiegokolwiek wynagrodzenia. Nigdy też nie pobierałem wynagrodzenia za jakiekolwiek prace doradcze, eksperckie, konsultingowe zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie – podkreśla w przesłanych nam odpowiedziach Kołodko.