Naczelna Prokuratura Wojskowa ujawniła zapisy nagrań z wieży kontrolnej w Smoleńsku.

Naczelna Prokuratura Wojskowa ujawniła zapisy nagrań z wieży kontrolnej w Smoleńsku. Zawierają one zapisy rozmów, prowadzonych przez rosyjskich kontrolerów lotów 10 kwietnia 2010 roku z załogami polskich samolotów Jak 40 i Tu-154, a także z załogą rosyjskiego Iła-76. Zapisano też rozmowy kontrolerów z osobami znajdującymi się poza lotniskiem i ich rozmowy między sobą.

Z nagrań wynika, że rosyjska służba meteorologiczna na dwie godziny przed katastrofą przewidywała na lotnisku mgłę i ograniczenie widoczności do 4 kilometrów. Informację tę przekazano załodze Jaka-40, pracownicy kontroli lotów stwierdzili jednak, że widoczność się pogarsza. Wydano więc polecenie ustawienia w pobliżu pasa startowego dwóch reflektorów, które po kilku minutach zostały włączone. Z nagrań wynika, że pracownicy kontroli lotów nie widzieli Jaka-40, zbliżającego się do lotniska. W tym samym czasie do lądowania przygotowywał się rosyjski samolot transportowy Ił-76. O 9.09 czasu moskiewskiego wieża kontrolna wydała Jakowi-40 pozwolenie na lądowanie. Widoczność jednak jeszcze bardziej się pogorszyła, a z nagrań wynika, że na wieży kontrolnej zapanowało zdenerwowanie. O 9.15 Jak-40 wylądował, co pracownicy wieży skwitowali słowem "zuch". Mieli oni jednak problemy z porozumieniem się z załogą Jaka w sprawie kołowania po płycie lotniska. O 9.24 do lądowania podszedł Il-76, ale wieża kontrolna odesłała go na drugi krąg. Cztery minuty później wieża poinformowała, że widzialność się pogorszyła i podejście do lądowania będzie warunkowe. O 9.38 Ił otrzymał polecenie odejścia na drugi krąg, a później odlotu na lotnisko zapasowe.

Dwie minuty później jeden z kontrolerów łączy się z niejakim majorem Kutrincem i mówi mu, że trzeba przekazać załodze polskiego Tu-154, iż lotnisko przykryła mgła, a widzialność spadła do 400 metrów. Kutriniec sugeruje, aby odesłać samolot na moskiewskie lotnisko Wnukowo. Dodaje, że przekaże sprawę "głównemu centrum", które podejmie decyzję. Pracownicy wieży kontrolnej mówią między sobą, że meteorolodzy nie przewidzieli tak gęstej mgły. O 9.51 Kutriniec mówi, że polski samolot zostanie skierowany na Wnukowo. Z rozmów rosyjskich kontrolerów wynika, że członkowie załogi Tu-154 nie znają rosyjskiego, a więc Rosjanie powiedzą im po angielsku, aby odeszli na drugi krąg. O 10.13 rosyjski kontroler przyznaje, że nie wie, jak sprowadzić polski samolot do lądowania. Dziesięć minut później z załogą Tupolewa łączy się załoga Jaka-40 i informuje, że warunki w Smoleńsku są bardzo złe. Widoczność wynosi 400 metrów, a podstawa chmur mniej niż 50. Mężczyzna, zidentyfikowany jako pilot Jaka-40, mówi jednak "możecie spróbować" dodając, że po drugiej próbie lądowania samolot powinien odlecieć na lotnisko zapasowe. O 10.25 na wieżę kontrolną dzwoni rosyjski pułkownik Krasnokutski mówiąc, że samolot powinien wykonać próbne podejście do lądowania do wysokości stu metrów, a następnie odlecieć na lotnisko zapasowe. O 10.33 załoga Tupolewa informuje, że schodzi do wysokości 500 metrów. Trzy minuty później kontrolerzy lotów stwierdzają, że widzialność jeszcze się pogorszyła. O 10.39 wieża kontrolna wydaje komendę "lądowanie warunkowe" i zaczyna sprowadzać samolot na lotnisko. O 10.40 wieża traci kontakt z samolotem. Komenda "odejście na drugi krąg" pozostaje bez odpowiedzi i kontrolerzy lotów domyślają się, że doszło do katastrofy. Jeden z kontrolerów mówi "Dawać straż!", a minutę później ktoś mówi "spadł na lewo od drogi".

Zapisy nagrań zostały przeanalizowane przez specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, a tłumaczeń z języka rosyjskiego i angielskiego dokonali tłumacze przysięgli. Wiele słów w stenogramie określono jednak jako "niezrozumiałe".