Wniosek o ochronę w naszym kraju złożyło w tym roku zaledwie 5831 obcokrajowców. W Niemczech tyle podań składa się w ciągu dziesięciu dni
W ubiegłym roku o status uchodźcy w Europie ubiegało się prawie pół miliona osób. W tym roku będzie ich jeszcze więcej. W Polsce tendencja jest odwrotna. Potwierdza to 11 miesięcy tego roku.

Problem nad Renem

W 2013 r. we wszystkich 28 krajach Unii Europejskiej liczba wniosków wzrosła o 30 proc. W 2014 r. prawdopodobnie zostanie pobity kolejny rekord. W pierwszej połowie roku złożono o 23 proc. więcej wniosków niż w ciągu dwóch pierwszych kwartałów roku ubiegłego. W stosunku do tego samego okresu w 2012 r. zmiana wynosi ponad 60 proc.
Ten gwałtowny wzrost liczby uchodźców, których nie należy mylić z imigrantami zarobkowymi, związany jest z sytuacją na świecie. Krwawe wojny w bezpośrednim sąsiedztwie Europy – w Syrii, Iraku czy Libii – powodują, że coraz więcej ludzi jest zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Choć przesiedleńcy kierują swoje pierwsze kroki do krajów bezpośrednio sąsiadujących, np. Turcji, to później starają się przedostać do Europy Zachodniej i wystąpić o status uchodźcy. Tutaj widzą większą szansę na ułożenie sobie życia. Na powrót do ojczyzn w przewidywalnej przyszłości liczyć na razie nie mogą.
W rekordowych pod względem liczby składanych wniosków Niemczech w 2014 r. złożonych może zostać nawet 200 tys. dokumentów o azyl. Tylko w drugim kwartale było ich prawie 40 tys. Ma to swoje konsekwencje.
„Problemami niemieckiej polityki azylowej są liczba składanych wniosków o azyl, niewydolność systemu ich rozpatrywania (w tym przewlekłość procedur), nieprzystosowane ośrodki dla uchodźców oraz zbyt opieszały proces deportacji osób, którym nie przysługuje prawo do jakiejkolwiek formy pobytu tolerowanego” – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich Artur Ciechanowicz i Kamil Frymark. „Problemem nie jest natomiast liczba pozytywnie rozpatrywanych wniosków o azyl. W 2013 roku przyznano je jedynie 1,1 proc. osób spośród wszystkich ubiegających się. Kolejnym 23,7 proc. przyznano prawo pobytu na podstawie zakazu deportacji do państwa, w którym grozi im prześladowanie” – dodają.

Afrykański przypływ

Tradycyjnie otwarta na uchodźców jest także Szwecja, gdzie w drugim kwartale wnioski o status uchodźców złożyło prawie 20 tys. osób. Na kolejnych miejscach są Francja i Włochy (po 15 tys. wniosków). W przypadku tych dwóch krajów napływ wynika bezpośrednio z położenia geograficznego w basenie Morza Śródziemnego – stosunkowo najbliżej terenów objętych wojną w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Krwawe walki przyczyniły się do tego, że to Syryjczycy są teraz narodowością, która najczęściej występuje o pomoc. Dotychczas prym wiedli mieszkańcy Bałkanów. Duży jest także napływ z Afganistanu, Nigerii oraz Erytrei. Ci ostatni najczęściej docierają do Włoch łodziami wypływającymi głównie z Libii.
Tymczasem w Polsce w całym 2014 r. zostanie złożonych znacznie mniej wniosków o status uchodźcy niż w tych krajach w ciągu jednego kwartału. Do 23 listopada wpłynęło 5831 takich dokumentów (w ubiegłym, rekordowym roku, wniosków było ponad 15 tys.). Ponad 40 proc. to obywatele Federacji Rosyjskiej (głównie Czeczeni). Prawie 35 proc. to Ukraińcy, którzy złożyli ponad 2 tys. wniosków. Jak pisaliśmy wczoraj na łamach DGP, żaden z nich nie doczekał się jeszcze pozytywnej decyzji.
Co ciekawe, w Polsce aż 70 proc. wniosków o status uchodźcy jest umarzanych. – Wynika to z tego, że aplikanci opuszczają nasz kraj – wyjaśnia Ewa Piechota, rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców, który sprawuje nadzór nad obcokrajowcami ubiegającymi się o zalegalizowanie pobytu nad Wisłą. Większość starających się w Polsce o status uchodźcy jedzie dalej na zachód, głównie do Niemiec. Przywileje socjalne są tam większe, a poza tym łatwiej jest tam o pracę.

Nie ma azylu, jest praca

– Uznawalność mamy na poziomie ok. 20 proc. – podkreśla urzędniczka. Co to znaczy? Choć status uchodźcy, dzięki któremu przysługuje pozwolenie na pracę i roczny kurs integracyjny, otrzymuje bardzo mało obcokrajowców, to wielu z nich dostaje tzw. ochronę uzupełniającą lub pobyt tolerowany. Od statusu uchodźcy różni się to m.in. tym, że nie dostają tzw. paszportu genewskiego (przewidzianego przez Konwencję Genewską), ale polski dokument uprawniający do podróży. Podobnie jak uchodźcy mają jednak prawo do legalnej pracy.