Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zdecydował o ponownym wszczęciu śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - pisze "Nasz Dziennik". Z pisemnego uzasadnienia decyzji sądu wynika, że do lotów do Smoleńska nie powinno w ogóle dojść ze względu na skalę zaniedbań przy ich organizacji.

Jak czytamy, według sędziego Wojciecha Łączewskiego w kilku przypadkach doszło do "niedopełnienia obowiązków" przez urzędników, zwłaszcza z kancelarii premiera, "co skutkowało działaniem na szkodę interesu publicznego, a mianowicie niezapewnieniem Prezydentowi RP oraz Premierowi RP należytego bezpieczeństwa".

Tym samym, zdaniem sędziego, "powinno zostać rozważone postawienie zarzutów poszczególnym urzędnikom kancelarii premiera", a także niektórym świadkom. Według Wojciecha Łączewskiego mogło bowiem dojść do przestępstwa urzędniczego.

Jak pisze "Nasz Dziennik", sąd zdecydowanie odrzuca argumentację prokuratury, że stwierdzone przez nią nieprawidłowości przy organizacji obu lotów popełnione przez urzędników nie mogą mieć charakteru przestępstwa.

Sąd wylicza sześć naruszeń, które miały wpływ na bezpieczeństwo lotu i tym samym powinny podlegać ocenie odpowiedzialności karnej - chodzi m.in. o "niepoczynienie ustaleń co do statusu lotniska" w Smoleńsku czy niejasności w sprawie statusu lotu i wizyty Prezydenta RP.

Jak czytamy, niewykluczone są przesłuchania uzupełniające świadków, które miałyby wyjaśnić sprzeczności.