Mija trzecia rocznica powstania Sudanu Południowego. Dziewiątego lipca 2011 roku oddzielił się on od Sudanu. Choć państwo uznawane jest za wolne i niezależne, toczą się w nim nieustanne walki.

Pięćdziesiąty czwarty kraj Afryki jest symbolem ubóstwa. Umiera co dziesiąte małe dziecko, większość dorosłych nie umie czytać ani pisać. Kraj miał budować swoją gospodarkę na złożach ropy. Wkrótce zrodził się jednak naftowy konflikt z Sudanem.

Ropa wreszcie popłynęła, ale w grudniu zeszłego roku wybuchła wojna domowa na tle politycznym i etnicznym. Zginęło dziesięć tysięcy osób, jest ponad milion uciekinierów. Ludziom grozi głód, panuje cholera. „Wszystkie strony powinny wziąć zbiorową odpowiedzialność i przestać się obwiniać nawzajem” - mówi radiu ONZ kończąca swoją misję w Sudanie Południowym oenzetowska ekspert Hilde Johnson.

Według tygodnika „The Economist” są też pozytywne sygnały - w niektórych rejonach poprawiła się łączność internetowa i komórkowa.