Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że afera podsłuchowa wyrządziła władzom w Polsce duże szkody. Zdaniem komentatora, gazety korzysta na tym Moskwa.

"Przyczyna wypadku nie jest jeszcze dokładnie wyjaśniona, ale straty są duże" - pisze warszawski korespondent "Sueddeutsche Zeitung" Klaus Brill, podkreślając, że skandal podsłuchowy nie mógł dotknąć polskiego rządu w bardziej niekorzystnym momencie. "W czasie kryzysu na Ukrainie Polska chciałaby podkreślić w Unii Europejskiej i NATO swój sprzeciw wobec wrogich zapędów Rosji. Jedną z najważniejszych ról odgrywa w tym minister Radosław Sikorski, który mocno ucierpiał na aferze" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung". Korespondent gazety dodaje, że nie należy wierzyć, iż Sikorski nagle stał się wrogiem Stanów Zjednoczonych. "Jego wypowiedź jest raczej wyrazem rozczarowania tym, że apel do partnerów w NATO o silniejszą militarną ochronę przed Rosją, nie znajduje odpowiedniego oddźwięku" - pisze Klaus Brill.

"Słowa, jakich użył Sikorski, są kompromitujące, ale to drugorzędna sprawa. Dużo ważniejsze jest, kto reżyseruje ten warszawski skandal. Co tego nie ma jeszcze pewności. Jest jednak jasne, że na całej sprawie korzystają władze na Kremlu" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".