90 procent użytkowników komputerów usuwa podejrzane maile, a 72 procent ma przynajmniej podstawowy, darmowy program antywirusowy. W przypadku smartonów te statystyki wynoszą odpowiednio 56 i 33 procent. Oznacza to, że gorzej zabezpieczamy nasze urządzenia mobilne niż pecety.

Ekspert od spraw bezpieczeństwa w firmie Symantec Maciej Iwanicki zwraca uwagę, że wykorzystują to hakerzy. Szczególnie, że do potencjalnych ofiar można dość łatwo dotrzeć poprzez sklepy z aplikacjami. Wystarczy przygotować jakąś aplikację, która będzie mieć w sobie ukryty złośliwy fragment. Następnie należy poczekać, aż ta aplikacja stanie się popularna i ściągną ją tysiące użytkowników.

Spraw jest o tyle poważna, że nasze smartfony bardzo często podłączone są do internetu przez 24 godziny na dobę. W związku z tym praktycznie cały czas mogą wysyłać w świat kolejne wirusy.

Maciej Iwanicki zwraca jednak uwagę, że użytkownicy smartfonów często na własne życzenie są narażeni na ataki. To pokazuje chociażby historia usuniętej już z sieci aplikacji Istlike, która umożliwiała otrzymywanie tak zwanych "lajków" na portalach społecznościowych. Sęk w tym, że aby ona zadziałała, użytkownik musiał udostępnić swój login i hasło do stron. Szacuje się, że mogło tak zrobić nawet pół miliona osób.

W raportu Internet Security Threat 2013 wynika, że 38 procent użytkowników smartfonów zetknęło się w ciągu ostatniego roku z mobilną cyberprzestępczością. Jednocześnie połowa właścicieli urządzeń mobilnych nie korzysta z żadnych środków zabezpieczania telefonu.