Będzie to piąta zmiana kontyngentu lotniczego w krajach bałtyckich - tłumaczy major Marek Pietrzak z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. "Dyżur będą pełnić lotnicy i samoloty z bazy w Malborku" - dodaje wojskowy. Do zadań Polaków będzie należało patrolowanie przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. Żołnierze będą mieli do dyspozycji cztery MIG-i, gotowe do startu w ciągu kilkunastu minut od rozkazu. Dyżurna para będzie w gotowości przez całą dobę. Misja polskich żołnierzy ma potrwać cztery miesiące. W tym czasie w litewskiej bazie w Szawlach będzie 100 osób - lotników i personelu technicznego. Wsparcie ochrony nieba nad państwami bałtyckimi deklarują też inne kraje z NATO. Ma to związek z kryzysową sytuacją na Ukrainie.
"Na razie są to jednak tylko deklaracje" - zastrzega wydawca wojskowego miesięcznika "Raport", Wojciech Łuczak. Francja rozważa wysłanie od czterech do sześciu samolotów Rafael. Wielka Brytania mówi o maszynach typu Tajfun. Brytyjski rząd deklaruje od czterech do ośmiu samolotów. Z kolei wałdze Belgii rozważają wysłanie kilku F-16. Wszystkie deklaracje przewidują, że samoloty mogłyby również rotacyjnie pojawiać się w Polsce. NATO chce w ten sposób pokazać nam i krajom bałtyckim, że w obliczu kryzysu ukraińskiego, wspiera militarnie swoich członków.
Misja z udziałem polskich lotników to część operacji "Air Policing". Sojusz Północnoatlantycki prowadzi ją od 2004 roku, czyli om momentu wejścia w struktury NATO państw bałtyckich. Kraje te nie mają własnego potencjału lotniczego, żeby patrolować przestrzeń powietrzną. Stąd inni członkowie NATO - w ramach sojuszniczej solidarności - robią to za Litwinów, Łotyszy i Estończyków. Obecnie nieba nad krajami bałtyckimi pilnują maszyny z USA. Na początku marca w związku z sytuacją na Ukrainie Stany Zjednoczone zwiększyły swoje siły. Do czterech myśliwców F-15, pełniących dyżur na Litwie od stycznia, dołączyło sześć kolejnych samolotów tego typu oraz dwie latające cysterny.