Gdy pod koniec stycznia padły pierwsze strzały z ostrej amunicji na ulicy Hruszowśkoho w Kijowie, pisaliśmy w tym miejscu, że to początek końca Wiktora Janukowycza. Złamanie niepisanych zasad ukraińskiej polityki wcześniej czy później musiało zaowocować upadkiem. Teraz, gdy rosyjska piechota morska prowokuje konflikt na Krymie, a paramilitarne oddziały okupują parlament w Symferopolu – powtarzamy tezę, że wywołanie wojny przeciw Ukrainie będzie początkiem końca Władimira Putina. Już dziś widać jaskółkę tego upadku. Putin po prostu przelicytował.
Rosyjski prezydent wywrócił stolik, bo to, co się dzieje na Ukrainie, z jego punktu widzenia jest zabójcze. Po raz drugi „chochły” – jak pogardliwie nazywa się w Moskwie Ukraińców – udowodnili, że są w stanie obalić jedynowładcę, do którego stracili zaufanie. Jeśli udało się w Kijowie, dlaczego nie w Moskwie? Stąd decyzje Putina. Swoista ucieczka do przodu, która zamiast żelaznej logiki ma w sobie zarzewie upadku. Bo zamiast chaosu na Ukrainie, pękania po kawałku państwa, mamy konsolidację oligarchów i pojednanie w obliczu zagrożenia. Sami Ukraińcy nie zafundowaliby sobie opcji zerowej i grubej kreski. Zapewnił im ją Putin.
Rosjan wspierają absolutnie przegrani – byli funkcjonariusze Berkutu czy korespondencyjnie z Rostowa eksprezydent Janukowycz. Putin nie dostrzega, że nie da się podbić 45-milionowego państwa, którego większość obywateli kieruje się logiką wolności i godności, a nie mentalnością KGB i homo sovieticus. Ukraina to nie Rosja, jak pisał były prezydent Leonid Kuczma. To niemal truizm, ale jakże ważny, by zrozumieć sąsiada. Tę tezę sformułował polityk z Dniepropietrowska, który obejmował urząd, nie mówiąc po ukraińsku. Nie pisał tego granciarz finansowany dolarami Freedom House. Putin albo nie chce, albo nie umie tego dostrzec. Nie zauważa, że podobną logiką kierują się finansujący do niedawna Janukowycza Rinat Achmetow czy współpracujący niegdyś z moskiewską mafią sołncewską oligarcha ukraiński Dmytro Firtasz. Niemal wszyscy myślący ludzie od Bugu po Doniec.
Putin w rozumowaniu o Ukrainie przekleja za to kalki rosyjskie. Traktuje ją z mieszaniną lęku i pogardy. Kompleksu wyższości i niższości jednocześnie. Obawia się, by w tej jego Małorosji, na tym – jak to powiedział na szczycie NATO w Bukareszcie, a czego byliśmy świadkami – „terytorium” nie kiełkowały idee godnościowe. By „faszyści” i „banderowcy” nie pojawili się na placu Bołotnym. I by on sam nie musiał salwować się ucieczką. Właśnie dlatego rosyjski prezydent działa nieracjonalnie. Jak schyłkowy Janukowycz rozpoczyna spiralę niewytłumaczalnych decyzji. Na wojnę z Ukrainą go nie stać. Jeśli się w nią uwikła, to na lata. A „chochły” doprowadzą go do upadku.
Komentarze (15)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeв том то и дело! по отдельности все мы нормальные люди. нам не нужны враги ! но нет - мы вспоминаем то, что было сто, двести лет назад и тут же всплывают какие-то обиды и жуткий национализм. обидно. извините...
Popieram w całości AZ. Niestety ambicje kretyńskich polskich polityków nie odzwierciedlają zdania Polaków. Nie należy wpieprzać się w nie swoje sprawy.
Zwłaszcza popierać banderowców- polityków naszych rozum opuścił, niestety.
Ciekaw jestem, czy z własnej kieszeni dołożą dodatki Polakom, jak cena gazu i innych paliw pójdzie w górę. Przecież to ich dyplomacja doprowadzi do tego, ze Rosjanie się wreszcie wkurzą i pokażą polactwu (celowo z małej litery) gdzie ich miejsce!!!
Proszę autora o sprostowanie tekstu.
"Szef rosyjskiej dyplomacji ponownie powołał się na porozumienie z 21 lutego, zawarte przy obecności szefów dyplomacji Polski, Niemiec i Rosji pomiędzy Wiktorem Janukowyczem..." - podaje Gazeta Prawna.
Zamiast Pokojowej Nagrody Nobla prawdopodobnie otrzyma Międzynarodową Leninowską Nagrodę Pokoju. Dla takiego ministra... to chyba "wsio ryba".
Putin wygrał, bo świat palcem nie kiwnie żeby zachować jedność terytorialną Ukrainy. Podobnie będzie z jej wschodnimi rejonami uprzemysłowionymi. Krym już jest rosyjski, a wschodnia Ukraina za chwilę będzie.
Nazywacie Putina przegranym a niby co takiego przegrał? To, że w Moskwie nie będzie przedstawiciela oficjalnego UE? Prezydent Rosji na pewno strasznie się tym przejmie. ;-)
Możecie sobie zaklinać rzeczywistość, ale faktów nie zmienicie - Putin wygrał. Pod względem polityki i planowania Rosja wyprzedza resztę świata o lata świetlne.
Uwspółcześniona koncepcja „georealizmu” kazała Bronisławowi Komorowskiemu w orędziu przed Zgromadzeniem Narodowym wyznać: "nie będzie stabilnego rozwoju naszego regionu bez współpracy z Rosją" i mówić o „interesie nas wszystkich w pojednaniu z Rosją”.
To myślenie leży u podstaw całej koncepcji tzw. bezpieczeństwa narodowego III RP, w której Rosję nakazuje się przyjmować „taką, jaka jest”. W dokumencie -"Prognoza interesów narodowych i celów strategicznych w dziedzinie bezpieczeństwa w perspektywie 20 lat”, który stanowił jeden z tekstów belwederskiego SPBN, napisano: „Bez ułożenia stosunków z Rosją nie będzie możliwe pełne zagwarantowanie naszego bezpieczeństwa narodowego oraz zwiększenie pozycji Polski wśród sojuszników i partnerów, a także efektywne zwiększenie ról odgrywanych na arenie międzynarodowej. W stosunkach z Rosją należy zaprzestać eksponowania czynnika historycznego, dążyć do przezwyciężenia polskich lęków i fobii oraz przyjąć bardziej pragmatyczną, a przez to racjonalną politykę”.
przypomnę słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego wypowiedziane w czasie napaści Rosji na Gruzję. Być może nieprędko Polacy usłyszą taki głos:
„Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także z północy, ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego, niecałe 20 lat temu, imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat! Wszyscy w tym samym okresie, lub w okresach nieco innych poznaliśmy tą dominację. To nieszczęście dla całej Europy. To łamanie ludzkich charakterów, to narzucanie obcego ustroju, to narzucanie obcego języka.
Stykałem się jako polityk już i jako prezydent mojego kraju z takim przekonaniem, że Rosja ma jakieś szczególne prawo do godności. Ja chciałem zapytać, skąd ona się bierze? Kto Rosji dał to prawo? Dlaczego największe państwa europejskie sugerują, jakby Rosja miała tego rodzaju prawo, dlaczego Rosja może komuś dawać nauczki, to jest rzecz, którą trzeba odrzucić i dziś jest dobra okazja do tego, żeby to powiedzieć.”