Ponad 50 tysięcy sieci komputerowych zostało zainfekowanych przez amerykańską NSA, by przechwytywać poufne informacje. Tak wynika z doniesień Edwarda Snowdena opublikowanych przez holenderską gazetę "NRC Handelsblad". O skutkach działania takiego wirusa mógł się ostatnio przekonać największy operator telekomunikacyjny w Belgii.

We wrześniu firma Belgacom poinformowała, że padła ofiarą masowego cyberataku. Z dokumentów przedstawionych przez byłego pracownika NSA Edwarda Snowdena wynika, że za operacją stał wywiad brytyjski. Agencja GCHQ miała zainfekować wewnętrzne serwery Belgacom, by podsłuchiwać jego klientów i przechwytywać poufne dane.

Jak pisze dziś holenderska gazeta, Amerykanie zainfekowali w ten sposób 50 tysięcy sieci komputerowych na całym świecie. Jeszcze 5 lat temu celów cyberataków było ich o ponad połowę mniej. W krajach takich jak Wenezuela czy Brazylia wirus, nie będąc wykryty, mógł być aktywny przez lata.

Na celowniku NSA były także Niemcy, Francja czy Holandia. Według doniesień Snowdena, ten ostatni kraj miał być podsłuchiwany od 1946 roku.