Więcej niż połowa Włochów jest za tym, by Silvio Berlusconi opuścił senat, do którego został wybrany w lutym, Okazją do tego jest skazanie go na cztery lata pozbawienia wolności za oszustwa podatkowe. Od 1 sierpnia wyrok ten jest prawomocny.

Przyjęta w końcu ubiegłego ustawa, zakazująca wstępu do parlamentu osobom będącym w konflikcie z prawem przewiduje, że wystarczą dwa lata więzienia, by pożegnać się z mandatem bądź nie móc się o niego ubiegać. Ustawę poparły wszystkie partie, w tym również Lud Wolności Silvio Berlusconiego.

Okazało się, że co innego teoria, co innego praktyka. Zwłaszcza, gdy chodzi o byłego premiera, nie od dziś uważanego za osobę "niezatapialną".

Odrzucając możliwość utraty mandatu Berlusconi powołuje się na wolę wyborców. Jego partia zdobyła w lutym blisko 30 procent głosów. Według najnowszego sondażu, mniej więcej taki sam procent Włochów uważa, że powinien on pozostać w senacie. 62 procent jest za odebraniem mu mandatu, a 65 za tym, by nie miał prawa kandydować w najbliższych wyborach. Jak do tej pory Berlusconi nie powiedział jeszcze, że sondaż został sfałszowany, ale nie można tego wykluczyć.