Prawie dwa tysiące ręcznych radarowych mierników prędkości, czyli dwie trzecie wszystkich policyjnych "suszarek", jest używanych niezgodnie z polskim prawem.

Regulujące tę materię rozporządzenie Ministra Gospodarki z 2007 roku mówi, że "konstrukcja i wykonanie przyrządów powinny zapewniać identyfikację pojazdu, którego prędkość jest kontrolowana". Tymczasem w przypadku pomiaru prędkości dwu i więcej pojazdów poruszających się obok siebie żadne z tych urządzeń nie jest w stanie pokazać, który pojazd zmierzyło.

Policja twierdzi, że działa zgodnie z przepisami, bo wszystkie tego typu urządzenia mają stosowną legalizację - tak sprawę wyjaśnia młodszy inspektor Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.

"Wszystko jest zgodnie z prawem" - potwierdza Karol Markiewicz, dyrektor gabinetu prezesa Głównego Urzędu Miar. Mówi, że identyfikacja jest możliwa i dodaje, że nie można porównywać urządzenia bezobsługowego z obsługiwanym przez osobę dokonującą pomiaru, czyli policjanta.

"Przepis jest jednoznaczny i wyraźnie dotyczy on budowy i konstrukcji takiego urządzenia" - mówi doktor Piotr Kładoczny, wykładowca prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Jego zdaniem, policyjne "suszarki" są używane nielegalnie. Ekspert zaznacza, że z przepisu jasno wynika, że to konstrukcja ma umożliwiać stwierdzenie, czy identyfikowany jest pojazd, którego prędkość jest mierzona, czy jakiś inny. Prawnik wskazuje, że istnieje wątpliwość, czy dokumentacja z takiego pomiaru może stanowić materiał dowodowy.

Oznacza to, że ponad 1900 ręcznych radarowych mierników jest używanych niezgodnie z prawem.