Janusz Korwin-Mikke to jeden z najdłużej obecnych na polskiej scenie politycznej polityków. Jednocześnie jest osobą, która od 20 lat ponosi same polityczne porażki. Mimo to, niestrudzenie walczy o poparcie, a armia "korwinistów" w Internecie bije wszystkie rekordy. W najbliższą niedzielę lider KNP ma duże szanse na zwycięstwo w wyborach uzupełniających do Senatu.

Korwin-Mikke swoją działalność publiczną rozpoczął w 1962 roku. W okresie PRL był związany ze środowiskami opozycyjnymi. W 1982 roku został aresztowany i internowany. W 1987 został koordynatorem nowo powstałego Ruchu Polityki Realnej, który w 1989 przekształcił się w Unię Polityki Realnej.

Po wyborach parlamentarnych w 1991 roku dostał się do Sejmu.

Potem było już tylko gorzej.

W łonie UPR wielokrotnie dochodziło do podziałów i rozłamów. W 2005 zainicjował Platformę Janusza Korwin-Mikkego, do której to partii wstąpił dopiero w 2009, a z której listy w roku powołania kandydował po raz kolejny do Sejmu w okręgu warszawskim. W końcu w marcu 2011 została zarejestrowana partia Unia Polityki Realnej – Wolność i Praworządność, która 12 maja 2011 przyjęła ostatecznie nazwę Kongres Nowej Prawicy.

Nowa partia wcale nie oznacza nowego politycznego programu.

Korwin-Mikke konsekwentnie od lat głosi te same poglądy. Jest to połączenie (dla większości skrajnego) liberalizmu w sferze gospodarczej i konserwatyzmu w kwestiach światopoglądowych. Dla "korwinistów" liczy się, by każdy mógł sam decydować o tym czy zapinać pasy jadąc samochodem, posiadać broń, czy zażywać narkotyki. Każdy byłby kowalem swojego losu - pomoc socjalna zostałaby w zasadzie zlikwidowana, a szkoły czy szpitale byłyby sprywatyzowane. Dlatego główny elektorat Korwin-Mikkego stanowią ludzie młodzi. W intrnecie ma rzeszę fanów, którzy nie ukończyli jeszcze 18 lat i to oni zawyżają internetowe sondaże KNP, w których przy okazji kolejnych wyborów ich lider zwycięża.

W państwie rządonym przez Korwin-Mikkego podatki byłyby niskie, urzędników mało, a przedsiębiorcy mieliby swobodę funkcjonowania. Dlaczego więc, od tylu lat Korwin-Mikke przegrywa wszystkie możliwe wybory?

Powodów może być kilka. Jednym z nich jest ostry język jakim posługuje się lider KNP. Przez lata Polacy zostali przyzwyczajeni do często bardzo ostrych wypowiedzi Korwin-Mikkego, a jednocześnie niejednokrotnie zaskakiwał przesuwając kolejne granice. Ostatnio przy okazji paraolimpiady, kiedy to na swoim blogu napisał:

Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała, w telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych, mądrych – a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów – i inwalidów, niestety. (...) Kiedy kobieta ma pryszcz na twarzy – stara się nie wychodzić z mieszkania. Podobnie z inwalidami.

Polacy przyzwyczaili się też do tego, że dla Korwin-Mikkego demokracja to demo*****a, rządzący politycy to "banda idiotów", a kobietom powinny zostać odebrane prawa wyborcze.

W związku z tym dorobił się kilku ciekawych określeń. Ryszard Czarnecki nazwał go "kochanym wariatem", dla Stefana Kisielewskiego "sprawiał wrażenie pomylonego", a Jerzy Urban mówił o nim "facet postrzelony w najsympatyczniejszym sensie tego słowa".

Jednak na fali społecznego niezadowolenia coraz częściej Kongres Nowej Prawicy w sondażach oscyluje wokół progu wyborczego. Testem dla "korwinistów" będą wybory w Rybniku. Kolejny - już za dwa lata.

W d***kracji wygrywają tylko ci politycy, którzy wygłaszają ogólniki bez treści. Co najwyżej pozwalają sobie na odkrywcze stwierdzenia, że lepiej być zdrowym i bogatym, niż chorym i biednym, że należy dbać o „dobro Polski” – klap, klap i huragan braw!

Taka jest natura świni, że jeśli da się jej możliwość wejścia racicami w koryto – to wlezie. Nic nie powstrzyma biurokracji przed dalszym świadczeniem nam Dobra, chronieniem nas przed Złem – jeśli będzie jej wolno to robić!