Są tacy, którym "Skyfall" nie przypadł do gustu. Najnowszy film z Jamesem Bondem - już okrzyknięty najlepszym ze wszystkich - spotkał się z cierpką oceną ze strony autora powieści-bestsellera o Agencie 007. Sebastian Faulks oświadczył, że "Skyfall" był wręcz... niesmaczny.

Brytyjski pisarz ma dobre podstawy, żeby się na ten temat wypowiadać. W 2008 roku, w stulecie urodzin Iana Fleminga, na prośbę jego rodziny opublikował nową książkę o Bondzie - "Piekło poczeka".

Teraz Sebastian Faulks skrytykował i agresywna promocję "Skyfall", i grę części aktorów, ale przede wszystkim to, co krytyka uznaje za głębię psychologiczną nowego Bonda. "Wysiłki, aby ukazać bardziej wrażliwego Jamesa Bonda nie powiodły się, bo on działa na innej zasadzie.

Nie ma prawie życia wewnętrznego, a kiedy mu je dodać, całość się zacina" - powiedział Sebastian Faulks na Festiwalu Literackim w Jaipurze w Indiach.

I dodał, że sam próbował pogłębić postać Agenta 007, ale szybko tego zaniechał. Faulks przypomniał, że we wszystkich filmach i powieściach Bond tylko raz sięga po książkę, a i to jest tylko podręcznik golfa. Jego zdaniem postać Bonda ujmuje tym, że jest to w zasadzie zimny, bezduszny drań, który nadstawia skóry w dobrej sprawie.