Unijne kraje będą szkolić wojska w Mali, ale w wojnie, przynajmniej na razie, udziału nie wezmą. Wspólnota dała dziś zielone światło dla utworzenia misji szkoleniowej w Mali. Poza tym wszystkie państwa poparły interwencję Francji, która pomaga malijskiemu rządowi walczyć z islamskimi fundamentalistami.

Zaoferowane wsparcie jest tylko logistyczne. Sytuacji w Mali poświęcone było nadzwyczajne spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. Coraz częściej słychać głosy krytyczne, że odpowiedź Unii Europejskiej jest zbyt słaba na to co dzieje się w Mali, że unijna polityka bezpieczeństwa i obrony pozostaje na papierze i że Francja jest osamotniona w tej wojnie.

Zarzuty odpierała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. „Było kraje, które jasno dały do zrozumienia, że pomogą Francji w każdy sposób i nie wykluczały żadnego” - dodała.

Na razie kilka unijnych państw zaoferowało dwustronną pomoc logistyczną. Chodzi o samoloty między innymi z Wielkiej Brytanii. Belgii, Danii, Niemiec i Włoch. Natomiast wspólna odpowiedź unijna to misja szkoleniowa, która ma liczyć dwustu instruktorów wojskowych i ponad 250 żołnierzy zapewniających im bezpieczeństwo. Żaden kraj złożył jeszcze konkretnej deklaracji. „Zobaczymy jakie są oczekiwania sztabu wojskowego Unii.

To wszystko przed nami” - mówił wiceminister spraw zagranicznych Bogusław Winid. Nie chciał potwierdzić nieoficjalnych informacji, że do Mali, w ramach unijnej misji szkoleniowej, ma pojechać kilkunastu polskich żołnierzy.

Misja, która potrwa 15 miesięcy, będzie kosztować ponad 12 milionów euro i kraje będą musiały podzielić się kosztami.