Trzem żołnierzom za zbrodnie ludobójstwa grozi dożywocie, jednemu za ostrzelanie niebronionego obiektu do 15 lat więzienia. Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się ponowny proces w sprawie Nangar Khel. Trzech żołnierzy jest już prawomocnie uniewinnionych, reszta musi wyjaśnić rozbieżności, których dopatrzył się Sąd Najwyższy.

Jako pierwszy głos w sprawie zabrał chorąży Andrzej Osiecki, ale nie chciał składać wyjaśnień od nowa. Poprosił sąd o odczytanie jego wcześniejszych wypowiedzi, które mógłby skorygować. O wyrok raczej jest spokojny. Jak mówił, żołnierze od początku uważali, że są niewinni.

Także jeden z obrońców mecenas Piotr Dewiński jest przekonany, że ponowne wyroki będą uniewinniające. Jak tłumaczył, rozbieżności w wyjaśnieniach, na które wskazał Sąd Najwyższy, brały się z dynamicznego charakteru zdarzenia w Afganistanie, stresu bojowego i niewłaściwego - jego zdaniem - sposobu prowadzenia śledztwa przez prokuraturę.

Ta sprawa to precedens w historii naszej armii i wymiaru sprawiedliwości. W wyniku ostrzału wioski Nangar Khel w 2007 roku na miejscu zginęło 6 osób, w tym troje dzieci. Dwie kolejne zmarły w szpitalu.

Nie wiadomo jeszcze ile będzie rozpraw w ponownym procesie. Na razie sąd wyznaczył trzy terminy.