Irlandia przejęła pałeczkę od Cypru i przez pół roku będzie kierowała pracami Unii Europejskiej. Rząd w Dublinie zamierza koncentrować się na wzroście gospodarczym i zatrudnieniu we Wspólnocie, zmagającej się z recesją i bijącym rekordy bezrobociem. Wśród priorytetów jest także między innymi dalsze budowanie unii bankowej.

Irlandia chce zakończyć negocjacje z Parlamentem Europejskim, by uzgodniony w grudniu wspólny nadzór bankowy, mógł wejść w życie. Następny etap to utworzenie funduszu naprawczego dla banków. "To będą kluczowe uzgodnienia, które pozwolą w przyszłości na bezpośrednie dokapitalizowanie banków. Decyzje w tej sprawie muszą zapaść możliwie szybko" - zapowiedział wicepremier Irlandii, minister spraw zagranicznych Eamon Gilmore.

Irlandia dostała też w spadku unijny budżet na lata 2014-2020, którego nie udało się wynegocjować Cyprowi. "Rząd miał nadzieję, że to na niego nie spadnie, ale teraz wie, że musi sobie z tym poradzić" - komentuje w rozmowie z Polskim Radiem brukselska korespondentka gazety Irish Examiner Ann Cahill. Jeśli w lutym uda się osiągnąć kompromis w sprawie unijnego budżetu, Irlandia będzie odpowiedzialna za wynegocjowanie ponad 60 aktów prawnych regulujących wydawanie pieniędzy.

To będzie już siódme irlandzkie przewodnictwo w Unii Europejskiej. Do tej pory, jako mały kraj i skuteczny negocjator, Irlandia radziła sobie bardzo dobrze. "Teraz chce pokazać, że znowu jest w grze" - powiedział Polskiemu Radiu Arthur Beesley, brukselski korespondent dziennika "Irish Times".

Tym razem Irlandia jest w trudniejszej sytuacji. W związku z problemami gospodarczymi, zmuszona była prosić o międzynarodową pożyczkę w wysokości 85 miliardów euro. W tym roku rząd w Dublinie ma nadzieję na zakończenie programu międzynarodowej pomocy.