Wyjaśnieniem przyczyn zderzenia się statków na Morzu Północnym, zgodnie z obowiązującymi zasadami, powinny zająć się kraje, pod których banderą pływały jednostki - poinformował w piątek PAP dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni Andrzej Królikowski.

Jak powiedział, wspomniana reguła jest przewidziana w procedurach Międzynarodowej Organizacji Morskiej (International Maritime Organization), gdy do wypadku dochodzi na wodach międzynarodowych.

Dodał, że w tej konkretnej sytuacji sprawa powinna być zbadana przez komisję badania przyczyn wypadków morskich na Cyprze, pod którego banderą pływał kontenerowiec, oraz na Bahamach, pod których banderą pływał z kolei zatopiony samochodowiec Baltic Ace.

"Kraje te powinny rzecz zbadać niezależnie, bo przecież obie komisje będą chciały ustalić, dlaczego ich statek doprowadził do kolizji bądź takiej kolizji uległ" - powiedział Królikowski.

Dodał też, że - ponieważ część załogi jednego ze statków pochodziła z Polski - to nasz kraj może wystąpić o udział w obu postępowaniach. Wyjaśnił, że nie ma wiedzy, które dokładnie ministerstwo może z takim wnioskiem wystąpić. "Sądzę, że będzie to ministerstwo transportu, budownictwa i gospodarki morskiej pewnie za pośrednictwem ministerstwa spraw zagranicznych" - powiedział Królikowski.

Wyjaśnił, że komisje badania przyczyn wypadków morskich przeanalizują sprawę bez wskazywania na to, kto jest winny. "Skupiają się one na ustaleniu, dlaczego taki wypadek miał miejsce, jak zachowali się ludzie, a jak działały urządzenia. To są wnioski po to, by potem korygować różne przepisy pod kątem zwiększenia bezpieczeństwa" - powiedział Królikowski.

"My także, jako Urząd Morski, będziemy chcieli mieć wyniki postępowań obu komisji, tym bardziej, że to nasz urząd wystawiał certyfikaty kompetencji wszystkim 11 polskim marynarzom, którzy znajdowali się na pokładzie Baltic Ace" - powiedział Królikowski dodając, że komisje badania wypadków morskich będą w ramach swoich postępowań badać m.in. prawidłowość procedur przy wydawaniu certyfikatów.

Zdaniem Królikowskiego także polska prokuratura może zająć się - równolegle z komisjami cypryjską i bahamską - wyjaśnianiem przyczyn wypadku. "Przecież zginęli polscy obywatele" - podkreślił dyrektor.

Poproszony o własną ocenę przyczyn wypadku, Królikowski wskazał, że oba statki były dobrze wyposażone w urządzenia pomagające w nawigacji. "Stawiałbym na błąd ludzki" - powiedział, wzbraniając się przed rozstrzygnięciem, po której stronie nastąpił błąd. "Faktem jest, że samochodowiec miał pierwszeństwo, był na torze, ale na morzu - podobnie jak na drodze - obowiązuje zasada ograniczonego zaufania" - dodał.

W środę wieczorem samochodowiec Baltic Ace, pływający pod banderą Bahamów, zderzył się na Morzu Północnym z cypryjskim kontenerowcem Corvus J.

Baltic Ace, na którego pokładzie znajdowały się 24 osoby, w tym 11 Polaków, zatonął. 13 osób udało się uratować, w tym sześciu Polaków. Z wody wyłowiono ciała pięciu osób, w tym dwóch Polaków, a pozostałych marynarzy, w tym trzech Polaków, uznano za zaginionych.

Do wypadku doszło ok. 50 km od Rotterdamu na uczęszczanym szlaku morskim. W czwartek po południu holenderskie służby przerwały akcję poszukiwawczą.